Na spotkaniu ambasadorów Unii Europejskiej w środę 24 stycznia strona węgierska oświadczyła, że nie będzie przeszkadzać w osiągnięciu konsensusu, dowiedziała się w Brukseli agencja Bloomberg. Utworzenie nowego funduszu stało się pilne, ponieważ Unia spóźnia się z dostawą dla Ukrainy 1 miliona pocisków artyleryjskich. Ma na to czas do marca, a finansowanie ze Stanów Zjednoczonych pozostaje zablokowane w Kongresie. W tym samym czasie Rosja, oprócz własnej produkcji, otrzymała około 1 miliona pocisków z Korei Północnej.
Decyzja Węgier oznacza zmianę stanowiska, gdyż wcześniej prorosyjski rząd Viktora Orbána sprzeciwiał się aktualizacji Europejskiego Funduszu Pokoju, za pośrednictwem którego dokonywane są zwroty dla krajów członkowskich po wysłaniu broni na Ukrainę.
Czytaj więcej
Premier Słowacji idzie w ślady premiera Węgier. Chce wymusić na walczącej Ukrainie ustępstwa na rzecz dostaw rosyjskich kopalin do Unii. Kijów odpowiada: umowa tranzytowa z rosyjskim agresorem obowiązuje do końca 2024 r. i nie zostanie przedłużona.
Węgry wciąż blokują przekazanie Ukrainie ósmej transzy pomocowej o wartości 500 mln euro na zakup broni. Jednak i tutaj widać pęknięcie. Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó powiedział, że jego kraj może poprzeć uwolnienie tych pieniędzy, po spotkaniu 29 stycznia ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Dmitrijem Kułebą.
Jaka będzie cena węgierskiego ustępstwa, można się jedynie domyśleć. Budapeszt chce, by Kijów umożliwił tranzyt rosyjskiego gazu także w 2025 roku, czyli po wygaśnięciu umowy tranzytowej. Ukraińskie władze wiele razy potwierdzały, że z rosyjskim agresorem umowy nie przedłużą.