Bill Gates, mający majątek wart około 134 mld dolarów, jest przekonany, że nasz problem energetyczny można rozwiązać za pomocą energetyki jądrowej. I w przeciwieństwie do zwykłych ludzi, może także zrealizować swoją wizję. Nie ma na myśli reaktorów jądrowych, które są obecnie w użyciu, ale raczej nowy rodzaj elektrowni, która powinna być mniejsza i tańsza. „Sodium” to nazwa modelu, który wkrótce będzie budowany w amerykańskim stanie Wyoming, ponieważ reaktor chłodzony jest ciekłym sodem, a nie wodą. Eksperci krytycznie oceniają projekt, ale Departament Energii USA obiecał już wsparcie i dotacje.
Najnowszy trend; geoinżynieria
Nowa era nuklearna, sponsorowana przez superbogatych, wydaje się wręcz skromna w obliczu projektów, które chcą „zhakować” nasz klimat i wykorzystać technologię do zatrzymania lub nawet odwrócenia globalnego ocieplenia. Bardziej wytwornym terminem jest geoinżynieria. Odnosi się to do pomysłów takich jak zarządzanie promieniowaniem słonecznym (SRM). Pomysł polega na rozpylaniu aerozoli do górnych warstw atmosfery, prawdopodobnie z floty bardzo wysoko latających samolotów. Aerozole – mówi się o różnych substancjach – mają za zadanie lekko przyciemnić słońce i w ten sposób ochłodzić atmosferę. Jednym z fanów takiego podejścia jest George Soros, który podczas Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium w lutym 2023 roku przedstawił swoje plany zainicjowania takiego projektu SRM i tym samym ponownego „zamrożenia” Arktyki.
Naukowcy są głęboko zaniepokojeni. W liście otwartym setki z nich wezwały rządy, Organizację Narodów Zjednoczonych i inne podmioty do podjęcia natychmiastowych działań politycznych, aby zapobiec normalizacji geoinżynierii słonecznej jako opcji polityki klimatycznej. Problematyczny jest nie tylko fakt, że miliarderzy przekazują pieniądze na nowe, potencjalnie niebezpieczne technologie. Problem w tym, że obecnie często to oni podejmują decyzje o tym, które technologie należy rozwijać. Ludzi, którzy najwyraźniej uważają, że w związku z tym, że zarobili mnóstwo pieniędzy w Dolinie Krzemowej czy na rynkach finansowych - znają właściwe rozwiązania nawet największych problemów stojących przed ludzkością. A dzięki swojemu bogactwu mogą niemal bez przeszkód przekształcić tę pewność w realne projekty.
W 2014 roku geografowie Iain Hay i Samantha Muller zbadali zjawisko, które nazwali „złotym wiekiem filantropii”. Od końca lat 90. zapisy na cele charytatywne od superbogatych wzrosły do setek miliardów dolarów, a „hojności” nie widać końca. Ich zdaniem „Superfilantropia odwraca uwagę i zasoby od niepowodzeń współczesnych przejawów kapitalizmu. Podobnie jak projekty ratowania świata odwracają uwagę od faktu, że kryzys klimatyczny jest również spowodowany darowiznami miliarderów.