W pierwszym etapie zdolność produkcyjna fabryki ma sięgnąć 100 tys. samochodów rocznie. Po rozbudowie mogłaby zostać nawet podwojona. Szacuje się, że koszt inwestycji może sięgnąć 5 mld zł. – Będziemy pracować, aby finansowanie inwestycji było wspierane przez budżet państwa – zapowiedział na wczorajszej konferencji prasowej minister klimatu Michał Kurtyka.
Produkcja samochodu rozpocznie się jednak później, niż pierwotnie planowano: jeszcze na lipcowej prezentacji Izery spółka ElectroMobility Poland (EMP) informowała o zamiarze rozpoczęcia produkcji przed końcem 2023 r. Okazuje się, że potrzeba więcej czasu na przygotowania do rozpoczęcia budowy. – Jestem przekonany, że czas zainwestowany teraz zwróci się na dalszych etapach projektu – powiedział Piotr Zaremba, prezes EMP.
Miejsce pod zakład wybierano spośród 30 lokalizacji. Atutem Jaworzna okazały się dostępne grunty: 118 ha pod fabrykę oraz 200 ha na inwestycje poddostawców. Także dostęp do infrastruktury drogowej i kolejowej. EMP już otrzymała decyzję inwestycyjną Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, na której terenie fabryka zostanie zlokalizowana. Działa tam duża część firm produkujących komponenty do produkcji aut. W fabryce Izery powstanie 3 tys. miejsc pracy i kolejne 12 tys. u jej poddostawców.
Auto ma być dostępne cenowo. W kraju rata miesięczna uwzględniająca koszt energii powinna być niższa niż rata za porównywalny samochód spalinowy.
Według założeń rządu inwestycja w budowę fabryki samochodów elektrycznych powinna aktywnie włączyć Polskę w rozwój globalnej elektromobilności. Izera ma bowiem trafiać również na konkurencyjne rynki europejskie. Co do powodzenia tych planów spora część branży motoryzacyjnej ma jednak wątpliwości. Dotychczasowe plany rozpędzania elektromobilnego rynku – jak milion samochodów elektrycznych w 2025 r. czy zwiększenie popytu na e-auta poprzez dopłaty – zakończyły się fiaskiem.