Sekretarz skarbu Jack Lew poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego o sprzedaży ostatniej transzy akcji GM, jaka znajdowała się w posiadaniu rządu. W sumie od 2009 roku do kasy departamentu wpłynęło 39 miliardów dolarów z tytułu sprzedaży akcji, dywidend oraz spłacanych kredytów. Rachunek za ratowanie koncernu-legendy, który uznano za zbyt duży aby mógł upaść wyniósł jednak 49,5 mld dolarów. Różnicę muszą więc wyrównać amerykańscy podatnicy.
Lew argumentował jednak, że upadek i rozpad General Motors i Chryslera (do tego ostatniego rząd dopłacił netto 1,3 mld dol.) byłby jeszcze bardziej kosztowny. Wymusiłby bowiem bankructwo dziesiątków firm kooperujących z tymi koncernami, a skutki okazałyby się dużo bardziej dramatyczne dla całej gospodarki. Rząd musiałby także z własnej kieszeni wypłacać zakładowe emerytury pracowników GM, ponieważ kapitał tego funduszu był ubezpieczony przez federalną agencję Pension Benefit Guaranty Corp. W sumie pracę mogłoby stracić nawet milion ludzi, a recesja zamieniłaby się w depresję gospodarczą – straszył Lew. Tę czarną wizję wspierają szacunki think tanku Center for Automotive Research, który ocenia koszty możliwego upadku koncernów Wielkiej Trojki między 35 mld a 105 mld dolarów.
Przedstawiciele administracji podkreślają, że celem programu naprawczego nie było zarabianie przez rząd pieniędzy, ale ustabilizowanie całego sektora gospodarki. To dlatego administracja USA przejęła na przełomie 2008 i 2009 roku ponad 60 proc. udziałów (912 milionów akcji) w bankrutującym General Motors, co w praktyce oznaczało czasową nacjonalizację koncernu. Do GM przylgnęła nawet ironiczna nazwa "Government Motors".
Obie strony nie kryły satysfakcji z powodu zakończenia trwającego od listopada 2010 roku procesu zbywania akcji GM przez rząd. "Jesteśmy wdzięczni za daną nam drugą szansę i postaramy się ją jak najlepiej wykorzystać" – napisał w oświadczeniu prezesi dyrektor GM Dan Akerson. Koncern od 15 kwartałów przynosi zyski, a jego rezerwy gotówkowe osiągnęły poziom 26,8 mld dol.
Z kolei prezydent Barack Obama w wydanym oświadczeniu przypomniał, że dzięki reorganizacji Ameryka może dziś produkować nowoczesne i oszczędne samochody, które kupuje cały świat.