Gdy amerykański koncern ogłosił w 2012 r., że zapłaci 559 mln dolarów w ciągu 7 lat, by gracze tego klubu nosili na koszulkach symbol Chevroleta, wysokość tej sumy przyprawiała o zawroty głowy. Teraz, gdy GM zapowiedział w grudniu, ze Chevrolet wycofa się z Europy do końca 2015 r., zawarty kontrakt wygląda jeszcze bardziej na przepłacony, bo piłkarze będą reklamować produkt nie istniejący w regionie.
- W tej umowie chodziło o to, by logo rzucało się w oczy. Wraz z ich wycofaniem się przestanie być widoczne w wielu częściach świata, więc ekonomiczna wartość tej umowy musi zmaleć — uważa Gary Fechter, prawnik, który przez 35 lat reprezentował różne firmy w umowach sponsorskich. Nie był związany z kontraktem z GM.
Chevrolet był od dawna kultową marką w Stanach, ale nigdy tak naprawdę nie przyjął się w Europie, gdzie panuje ostra konkurencja, a ostatnio spowolnienie w gospodarce. Auta tej marki sprzedają się nadal w innych regionach świata, w Europie ma je zastąpić Opel/Vauxhall.
Jim Andrews, starszy wiceprezes IEG, części grupy WPP śledzącej umowy sponsorskie stwierdził, że umowa jest nadal obiecująca dla GM na wschodzących rynkach, gdzie Manchester U jest popularny, bo jej wartość zmalała po ogłoszeniu o wyjściu z Europy. — Nie określałbym jej jako złej umowy, ale jeśli można by cofnąć czas wiedząc, że marka Chevroleta nie będzie sprzedawać w Europie, to czy ktokolwiek zawarłby taką umowę za taką cenę? Myślę, że odpowiedzią byłoby zdecydowane nie.
Ratunek w Azji
Szefowie GM odrzucają twierdzenie, że umowa straciła na wartości i mówią, że prawdziwym zysk zapewnią Azja i inne wschodzące rynki.