Ożywienie w cieniu Rosji

Tak, mamy w tym roku ożywienie w europejskiej motoryzacji — twierdzą zgodnie prezesi największych koncernów. Już mniej pewni są, kiedy mówią o dynamice tego ożywienia.

Publikacja: 05.03.2014 07:09

Bugatti Veyron Grand Sport Vitesse na targach w Genewie

Bugatti Veyron Grand Sport Vitesse na targach w Genewie

Foto: Bloomberg

Najczęściej tutaj, podczas Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Genewie mówi się o wzroście na rynku europejskim na poziomie 2-4 proc. Byłoby to więc o 3 mln aut mniej, niż w 2007 roku, ostatnim przed kryzysem. Optymistyczne jest jednak to, że sprzedaż rośnie w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i w Polsce, chociaż nadal spada we Francji.

Faktem jest, że przez lata kryzysu sprzedawali średnio po ponad 2 milion aut rocznie, niż przed jego wybuchem. Teraz też zgodnie mówią: Może i kryzys w Europie się kończy, ale sytuacja wyraźnie pogorszyła się na rynkach wschodzących, które od paru lat napędzały światową motoryzację. Spada sprzedaż w Brazylii, trudno jest prognozować jak dalej rozwinie się rynek brazylijski. Najwięcej obaw naturalnie budzi sytuacja w Rosji i na Ukrainie. —Nie ma wątpliwości, że jest ona bardzo napięta i jeśli tylko dojdzie do pogorszenia wobec tego, co mamy dzisiaj, odczujemy to także w reszcie Europy — mówił Sergio Marchionne, dyrektor generalny Fiata/Chryslera. Jeśli wszystko się tam znormalizuje, możemy w Europie- jego zdaniem-oczekiwać „skromnego ożywienia". Ale i to raczej dzięki temu, że firmy będą obudowywały flotę, a nie dzięki popytowi konsumenckiemu.

—Tutaj zawsze nas czekają jakieś niespodzianki. Ukraina jest tego najlepszym przykładem. Dla nas jedynym wyjściem jest przygotować się na jak największą elastyczność — mówił Stephen Odell, prezes Ford Motor Europe. Ford ma 3 fabryki w Rosji i sprzedaje w tym kraju łącznie 120 tys. aut. Szef europejskiego Forda mówiąc o planach powrotu do zyskowności w 2015 roku nie chciał podać prognoz sprzedaży w tym roku. —Musimy poczekać jak się rozwinie sytuacja. Nie ma innego wyjścia, trzeba uzbroić się w cierpliwość- mówił.

Bardziej od Forda od sytuacji w Rosji i na Ukrainie uzależniony jest Alians Renault-Nissan, który sprzedaje w tym kraju ponad 800 tys. aut i zgarnął 29,6 proc. rynku. Francuzi do spółki z Japończykami mają tam 4 fabryki i za punkt honoru postawili sobie przywrócenie dawnej świetności marce Łada. — Musimy być ostrożni, bo tempo rozwoju sytuacji zaskoczyło wszystkich- mówi Phillipe Saillard, przedstawiciel Nissana w Rosji. Renault/Nissan ma w tegoroczych planach przejęcie kontroli nad OAO AvtoVAZ. Zdaniem analityków Citi Alians jest jednak w wyjątkowo korzystnej sytuacji w Rosji, właśnie ze względu na znaczącą lokalizację produkcji. Wszystkie marki — Renault, Nissan, Datsun, Infiniti sprzedają tam średnio ok 8 proc swojej rocznej produkcji.

Większych problemów w Rosji nie widzi Allan Rushforth, prezes Hyundai Motor Europe. Nie ma on wątpliwości, że mimo napiętej sytuacji, sprzedaż w Rosji będzie rosła. —Dzisiejsza sytuacja na Ukrainie nie powinna mieć wpływu na nasze wyniki w dłuższym okresie czasu- mówił Rushforth. Z kolei Didier Leroy, prezes Toyota Europe, który jest w nieustannym kontakcie ze swoim rosyjskim zespołem. wypowiada się z większą ostrożnością. Toyota ma w Rosji 33 punkty dilerskie, Lexus-3, a do spółki obydwie marki sprzedały tam w ubiegłym roku 172 tys. aut. — Nie pytajcie nas o prognozy, bo tam wszystko zmienia się zbyt szybko- mówił Didier Leroy.

Ale już wszyscy jednym głosem mówią o zagrożeniu, jakim jest dewaluacja rubla i hrywny. Dla przedstawicieli producentów mieszkających w Rosji jest to szczególnie dotkliwe, bo zgodnie z rosyjskim prawem ich pensje wypłacane są w rublach, a wiele wydatków mają w euro i dolarach. Dla samych firm w tej sytuacji jest jedyne wyjście: jak najwięcej produkować na miejscu.

Jeszcze niedawno mówiło się o Rosji, jako kraju, który pod względem wysokości sprzedaży wyprzedzi Niemcy. To właśnie skłoniło Renaulta/Nissana, General Motors, Forda i Fiata do potężnych inwestycji. Tymczasem zeszłoroczna sprzedaż zmniejszyła się o 5,5 proc., brutalnie kończąc trzy lata dwucyfrowego wzrostu. Na ten rok, już podczas ukraińskiego buntu zapowiadano, że spadek wyniesie 1,6 proc. Ale to było jeszcze przed spadkiem kursu rubla. — Rosja jest dla nas jednym z najważniejszych partnerów, dlatego wszystko, co tam się dzisiaj dzieje powoduje wielki niepokój- mówił w Genewie prezes Volkswagena, Martin Winterkorn.

Danuta Walewska z Genewy

Najczęściej tutaj, podczas Międzynarodowego Salonu Samochodowego w Genewie mówi się o wzroście na rynku europejskim na poziomie 2-4 proc. Byłoby to więc o 3 mln aut mniej, niż w 2007 roku, ostatnim przed kryzysem. Optymistyczne jest jednak to, że sprzedaż rośnie w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i w Polsce, chociaż nadal spada we Francji.

Faktem jest, że przez lata kryzysu sprzedawali średnio po ponad 2 milion aut rocznie, niż przed jego wybuchem. Teraz też zgodnie mówią: Może i kryzys w Europie się kończy, ale sytuacja wyraźnie pogorszyła się na rynkach wschodzących, które od paru lat napędzały światową motoryzację. Spada sprzedaż w Brazylii, trudno jest prognozować jak dalej rozwinie się rynek brazylijski. Najwięcej obaw naturalnie budzi sytuacja w Rosji i na Ukrainie. —Nie ma wątpliwości, że jest ona bardzo napięta i jeśli tylko dojdzie do pogorszenia wobec tego, co mamy dzisiaj, odczujemy to także w reszcie Europy — mówił Sergio Marchionne, dyrektor generalny Fiata/Chryslera. Jeśli wszystko się tam znormalizuje, możemy w Europie- jego zdaniem-oczekiwać „skromnego ożywienia". Ale i to raczej dzięki temu, że firmy będą obudowywały flotę, a nie dzięki popytowi konsumenckiemu.

Biznes
Firmy chcą inwestować w nowe technologie
Biznes
Jest nowa szefowa Polskiej Agencji Kosmicznej
Biznes
Blackout w Hiszpanii i Portugalii. Ekonomiści popierają podatek katastralny
Biznes
Świat zbroi się przerażająco szybko. Największe wydatki od zimnej wojny
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Materiał Promocyjny
Odkurzacz albo setki złotych premii. Promocje w banku Citi Handlowy