75 proc. akcji Stoczni Gdańsk należy do kontrolowanej przez Sergieja Tarutę spółki Gdańsk Shipyard Group (GSG), a 25 proc. do Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP). Stocznia jest w trudnej sytuacji finansowej; pracownicy od kilku miesięcy otrzymują pensje w ratach.
"Wczoraj podjęliśmy na posiedzeniu zarządu ARP decyzję o niewszczynaniu postępowań egzekucyjnych do końca czerwca, aby dać stoczni szansę na przygotowanie określonej dokumentacji i procedowanie rozmów z inwestorem" - powiedział na posiedzeniu komisji Dąbrowski. "Niezbędne jest utrzymanie wszystkich zabezpieczeń ARP na majątku stoczni na niezmiennym poziomie" - zaznaczył. Tylko w takiej sytuacji możliwe będzie wstrzymanie się przez ARP od natychmiastowego żądania zwrotu pożyczki i realizacji opcji put, czyli odkupienia od Agencji przez większościowego akcjonariusza ok. 15 proc. akcji stoczni.
W opinii wiceministra skarbu Rafała Baniaka "przekładanie decyzji egzekucji o kolejny czas to jest ryzyko własne i Agencji, i zarządu. I to mówię publicznie" - mówił Baniak na komisji. Zaznaczył, że "chętnie zaangażuje się jeszcze mocniej, by stocznię uratować".
Jarosław Łasiński, przedstawiciel władz większościowego udziałowca - GSG - zapewnił posłów, że mimo trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się Stocznia Gdańsk, zakład jest "wydolny". "Jest w stanie podpisywać nowe kontrakty i realizuje istniejące. W III kwartale 2013 r. stocznia podpisała ok. 20 nowych kontraktów. W tym samym czasie realizowała kontrakty o wartości ok. 60 mln zł" - mówił.
Dodał, że w IV kwartale ub.r. stocznia podpisała ok. 15 kolejnych kontraktów. Jak powiedział, rok 2013 zakończyła ona stratą 2,8 mln zł, a w biznesplanie strata ta miała być na poziomie 26 mln zł. "To jednoznaczny dowód na odzyskiwanie przez stocznię rentowności. (...) W trakcie ostatnich trzech miesięcy stocznia podpisała kolejne 15 kontraktów - one (...) gwarantują zamówienia i pracę do końca pierwszego półrocza tego roku" - powiedział.