Wizja banków jako nudnych firm sektora utilities z kilkoma identycznymi produktami o stałej cenie jest nieracjonalna w kontekście potrzeb finansowania i obsługi zróżnicowanych grup klientów indywidualnych i przedsiębiorców i nie ma precedensu w żadnej innowacyjnej i złożonej gospodarce rynkowej.
Frankowy bałagan daleki od rozwiązania
Prawny i intelektualny bałagan wokół kredytów frankowych konsekwentnie oddala strony sporu od satysfakcjonującego rozwiązania. Temat kredytów frankowych poza ewidentnymi przypadkami missellingu jest cynicznie wykorzystywany przez osoby pragnące zbić na nim kapitał polityczny. Przy głęboko ujemnych stopach procentowych, utrzymywanych przez Szwajcarski Bank Narodowy, jest to z perspektywy banków produkt na granicy rentowności. Z drugiej strony spadek oprocentowania skompensował kredytobiorcom wzrost kursu walutowego, nie wpływając w ostatecznym rozrachunku na ich zdolność do obsługi zobowiązań, a portfel frankowy pozostaje najlepiej spłacaną klasą aktywów w bilansach banków.
Przez pięć lat od nagłego skoku kursu franka szwajcarskiego względem złotego niezliczone inicjatywy polityczne i wyjątkowo penalizujące banki działania nadzorców doprowadziły jedynie do istotnego pogorszenia rentowności sektora. W dodatkowych buforach kapitałowych zamrożone pozostają kwoty, które po uwolnieniu pozwoliłyby na zwiększenie kredytów dla gospodarki o około 80 mld zł (grafiki 9 i 10).
Polaryzacja i osłabienie
W Polsce od kilku lat mamy do czynienia z coraz bardziej dwubiegunowym układem sił w bankowości. Największe banki „uciekają" mniejszym graczom, a sektor banków spółdzielczych i SKOK będzie stanowić coraz poważniejsze ryzyko dla stabilności całego sektora finansowego w Polsce. Negatywne zmiany warunków funkcjonowania, jakie nastąpiły w ostatnich miesiącach, a zwłaszcza konieczność tworzenia znacznie wyższych rezerw na złe kredyty w połączeniu ze spadkiem przychodów odsetkowych (szczególnie dotkliwym w tej części sektora), prawdopodobnie będą powodować dalsze pogorszenie standingu tych podmiotów.
Już obecnie, według Komisji Nadzoru Finansowego, coraz więcej banków raportuje ponoszenie strat finansowych. Skutkuje to m.in. rosnącymi obciążeniami na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Przez ostatnie dziesięć lat wpłaty te wyniosły 21 mld zł. Mamy więc jedne z najwyższych obciążeń na BFG i relacji zgromadzonych środków do sumy gwarantowanych depozytów, i jednocześnie rosnące ryzyko upadłości najsłabszych podmiotów (wykresy 11 i 12).
Zdrowy i dobrze funkcjonujący sektor bankowy jest kluczowy dla całej gospodarki. Powinny o tym dobrze wiedzieć nadzorujące go instytucje, a także – nawet jeśli nie wybrzmiewa to w oficjalnych dyskusjach – niemała część klasy politycznej. Nie zmienia to faktu, że głos sektora bankowego w sprawie czy to złagodzenia kagańca regulacyjnego, czy też obniżenia daniny bankowej jest ignorowany tak, jakby komuś wręcz zależało na wywołaniu kryzysu finansowego w Polsce.
Jednocześnie z raportów Narodowego Banku Polskiego o stabilności systemu finansowego (edycje z grudnia 2019 i czerwca 2020 r.) wyłania się coraz mniej optymistyczny obraz polskiej bankowości. Sceptykom, którzy mój głos uznają za krokodyle łzy, polecam cały raport, a w szczególności refleksję nad poniższymi sformułowaniami:
„Materializacja problemów pojedynczych podmiotów może mieć negatywne skutki finansowe dla pozostałych banków, w związku z koniecznością dodatkowego finansowania systemu gwarancji depozytowych lub przymusowej restrukturyzacji. W szczególnych sytuacjach problemy pojedynczych banków mogą prowadzić również do spadków zaufania do innych banków i całego systemu bankowego";
„Obniżona rentowność polskich banków, zwłaszcza mniejszych instytucji, rodzi wyzwania. Rentowność polskich banków nadal kształtuje się powyżej średniej w UE, jednak w ostatnich latach znacznie spadła i pozostaje poniżej szacowanego kosztu pozyskania kapitału na rynku, pomimo działań dostosowawczych banków".
Tytułem podsumowania pozwolę sobie na kilka uzupełnień do obserwacji autorów raportu NBP:
1. Stabilność sektora bankowego musi być rozpatrywana przez pryzmat wszystkich graczy, a więc nie tylko banków komercyjnych, ale także spółdzielczych oraz SKOK-ów. Jak wygląda ich sytuacja?
• W I kwartale 2020 r. aż 78 proc. sektora SKOK (mierzone aktywami) wykazało stratę netto (raport KNF o sytuacji kas). Koszty ewentualnych upadłości tych kas są w całości przenoszone na banki komercyjne.
• Rentowność sektora banków spółdzielczych jeszcze przed wybuchem pandemii oraz obniżkami stóp procentowych wynosiła 5,5 proc. Należy pamiętać, że banki spółdzielcze są najbardziej narażone na cięcia stóp. W ich przypadku wynik odsetkowy to aż 80 proc. wszystkich przychodów (raport KNF o bankowości spółdzielczej) w porównaniu z 72,3 proc. dla banków komercyjnych w 2019 r.
• W 2019 r., według raportu KNF, cztery banki komercyjne i 17 banków spółdzielczych nie spełniało minimum regulacyjnego powiększonego o tzw. wymóg połączonego bufora. Niedobór ten wyniósł łącznie 3,2 mld zł. W tym przypadku to również banki komercyjne będą musiały zrzucić się na ewentualną akcję ratunkową dla wspomnianych instytucji.
• Dodatkowe 2 mld zł wpłacone jednorazowo do BFG w 2015 r. z powodu upadłości Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (w celu pokrycia środków gwarantowanych zgromadzonych tam przez deponentów) także pochodziły od banków.
Nie można mieć złudzeń, że obecna kruchość wielu podmiotów będzie źródłem ogromnych wyzwań dla zdrowej części sektora.
2. Argument o przewadze rentowności polskich banków ponad średnią dla Unii Europejskiej przestał być prawdziwy w 2019 r. Nawet w latach poprzednich był to wyłącznie rezultat osiągnięć kilku największych podmiotów, do tego wypracowany jeszcze przed bezprecedensowymi obniżkami stóp procentowych. Warto pamiętać, że w roku ubiegłym zysk netto pięciu największych banków stanowił 74,5 proc. wyniku całego sektora, który na koniec 2019 r. tworzyło 600 instytucji. O ile do roku 2015 polskie banki faktycznie osiągały rentowność kapitału stawiającą je w czołówce europejskiej, o tyle obecnie jest to przeszłość. W 2019 r. polski sektor bankowy z rentownością kapitału 6,9 proc. znalazł się dopiero na 16. miejscu wśród państw unijnych (wykresy 13 i 14).
W samym tylko 2020 r. wyniki sektora obniżą się o dodatkowe minimum 5,5 mld zł na skutek wspomnianych cięć stóp procentowych. W konsekwencji wszystkich negatywnych czynników rentowność kapitału ośmiu największych notowanych na GPW banków spadnie do 3,3 proc. według ostatniego konsensusu analityków akcji.
3. W świadomości wielu osób pokutuje obraz bankowości jako niezwykle lukratywnego biznesu. Nic bardziej mylnego – dzisiejsza bankowość jest jedynie branżą niezwykle kapitałochłonną:
• W 2019 r. wygenerowanie przez banki umownego 1 mld zł zysku wymagało aż 14,5 mld zł kapitału. Dla porównania, sektory przemysłowy i IT, by wygenerować miliard złotych zysku, potrzebowały odpowiednio 4,5 i 3,4 mld zł. Jeśli prognozy analityków się potwierdzą, to okaże się, że w 2020 r. banki będą potrzebowały ponad 30 mld zł kapitałów dla wygenerowania 1 mld zł zysku.
• Wyjątkowo niska rentowność banków w Polsce jest relatywnie nowym i bardzo niebezpiecznym fenomenem, ponieważ to właśnie z zysków banki budują bufory ochronne dla depozytów klientów, nie wspominając nawet o finansowaniu nowej akcji kredytowej.
Mam świadomość, że utrzymująca się do 2015 r. względnie wysoka rentowność polskich banków komercyjnych budziła emocje wielu osób, nierozumiejących natury tego biznesu, licznych kredytobiorców czujących się „pokrzywdzonymi" przez banki, a także niestety większości polityków rozbudzających i wykorzystujących w walce wyborczej antybankowe uprzedzenia.
Jak to wyżej opisałem, szeroko rozumiani decydenci zrobili od 2015 r. wiele, aby silną pozycję polskich banków osłabić. W ciągu kilku lat, mimo wciąż wzorcowej efektywności, nasz sektor bankowy spadł na dalekie 16. miejsce w Europie pod względem zwrotu na kapitale, a polskie banki przestały być atrakcyjne dla inwestorów.
Prowadzić to może do tego, że nie będą one w stanie zwiększać swojej bazy kapitałowej, stanowiącej podstawę działalności kredytowej, ani w drodze akumulacji zysków (bo ich nie będzie lub zostaną zaabsorbowane przez coraz to nowe inicjatywy regulacyjne), ani w drodze pozyskania kapitału z rynku, gdyż ten stracił wiarę w ich perspektywy.
Cięcie kosztów, zwolnienia i wyższe ceny
Chronicznie niska rentowność banków zagraża całej gospodarce. W obliczu braku odpowiedzi władz na apele środowiska, banki nie mogą pozostać bierne i będą indywidualnie szukać sposobów na poprawę wyników. Dlatego sektor czeka kontynuacja redukcji zatrudnienia i dalsze cięcia kosztów, których granice wyznacza bezpieczeństwo funkcjonowania i jakość oferowanych usług.
Jednak przy wysokim obciążeniu stałymi opłatami, niezależnymi od wysokości wypracowanego wyniku, w wielu bankach zabraknie przestrzeni na dostosowanie inne niż tylko istotna podwyżka cen usług, co z kolei w warunkach konkurencyjności sektora nie będzie proste.
Najsłabsze ogniwa mogą zacząć pękać, pociągając za sobą kolejne podmioty, aż znajdziemy się w sytuacji utraty przez polski sektor bankowy jego zdolności do dalszego finansowania gospodarki oraz potencjalnej destabilizacji sektora bankowego w Polsce.
W tych okolicznościach pozostaje jedna konkluzja: instytucje stanowiące „sieć bezpieczeństwa finansowego", a więc Narodowy Bank Polski, Komisja Nadzoru Finansowego, Bankowy Fundusz Gwarancyjny oraz Ministerstwo Finansów, muszą podjąć skoordynowane działania według formuły postulatów i propozycji zgłaszanych w minionych dwóch latach przez Związek Banków Polskich i przestać traktować tę organizację jako wyłącznie lobbystyczną, a dostrzec w niej uczciwego partnera wiedzionego troską o stabilność i bezpieczeństwo sektora.