Czy ta lista czynników, które nakazują zachować ostrożność w polityce pieniężnej, nie była dobrze znana już we wrześniu i październiku ub.r., gdy RPP obniżała stopy procentowe? Wiadomo było o 20-proc. wzroście płacy minimalnej w br., a także że wygaszenie tarczy antyinflacyjnej spowoduje wzrost cen, który – przy szybkim wzroście płac – może się przekładać na oczekiwania inflacyjne. Mimo to Rada zdecydowała się na ostre poluzowanie polityki pieniężnej.
Podstawowy scenariusz inflacyjny od tamtego czasu rzeczywiście mocno się nie zmienił, ale rozkład czynników ryzyka wygląda nieco inaczej. Doszły na przykład napięcia na Bliskim Wschodzie, które zwiększają niepewność co do cen surowców. Do tego doszła niepewność polityki fiskalnej i regulacyjnej.
Trudno uznać tę niepewność za nowość. Wielu ekonomistów wskazywało, że wzrost wydatków publicznych i deficytu budżetowego nastąpiłby niezależnie od wyniku wyborów z października. Jednocześnie inflacja jest dziś trochę niższa, niż RPP zakładała, decydując się na obniżki stóp. Czy nie należałoby dziś łagodzić polityki pieniężnej, żeby zachować spójność z tamtymi decyzjami?
Być może okaże się, że stopy będą obniżane. Tak jak powiedziałem na początku: to nie jest wykluczone. Natomiast, patrząc z dzisiejszej perspektywy, ja byłbym skłonny wtedy – we wrześniu i październiku – nawet nieco mocniej dostosować stopy procentowe. Wtedy wyszliśmy z założenia, że polityka pieniężna powinna być bardziej niż ostrożna. Jeśli istnieje ryzyko, że RPP popełni błąd zbyt niskich stóp lub błąd zbyt wysokich stóp, to powinna się bardziej wystrzegać tego pierwszego błędu. W poziomie stóp powinien być założony bufor bezpieczeństwa. I my tak postąpiliśmy – a teraz widać, że obniżki stóp mogłyby być nieco głębsze. Stopy procentowe są dziś realnie dodatnie nie tylko ex ante (tzn. biorąc pod uwagę oczekiwaną inflację – red.), ale też ex post (biorąc pod uwagę obecną inflację – red.).
Dlaczego pańskim zdaniem inne banki centralne w regionie nie zdecydowały się na cięcie stóp procentowych jesienią ub.r., choć procesy inflacyjne wszędzie przebiegają podobnie, a Czechy są nawet bliższe opanowania inflacji niż my? Tę różnicę w nastawieniu banków trudno wyjaśnić inaczej niż cyklem wyborczym.
Ale przecież decydowały się: bank centralny Węgier obniżał stopy mniej więcej w tym samym czasie, Bank Czech zaczął to robić zaledwie kilka miesięcy po nas. Każdy kraj ma swoją specyfikę i takie kilkumiesięczne przesunięcia w obniżkach stóp nie pozwalają obronić tezy, że mamy do czynienia z całkowicie odmienną polityką pieniężną. Różnice między tymi gospodarkami mogą uzasadniać takie przesunięcia. W RPP była jesienią niemal powszechna zgoda, że to był odpowiedni moment na obniżkę stóp procentowych. Ta decyzja zapadła pomimo różnych alarmistycznych głosów, że inflacja gwałtownie wzrośnie. Nic takiego nie zaobserwowaliśmy.