Ale nie tylko. Pomogło także wyczyszczenie bankowości z niezdrowych nawyków, w tym niejasnych związków z władzą. Temat prywatyzacji i to na szeroką skalę ma wrócić po wojnie. Jest to jeden z warunków kredytowania Ukrainy przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Na razie jednak nie słychać o bankowych skandalach, upadkach liczących się graczy, korupcji, masowym wykupowaniu walut. Banki przetrwały straty wywołane zniszczeniem majątku klientów, 30-procentowy spadek PKB i przerwy w dostawie energii niezbędnej do wykonywania normalnych czynności. Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju chwalą Ukraińców za politykę na tym rynku. MFW miał tylko ostatnio wątpliwości, czy właściwym posunięciem była nacjonalizacja Sense banku należącego do rosyjskich oligarchów. Funduszowi chodziło o utrzymanie dotychczasowego stanu i spokoju na rynku.
Jest dostęp do gotówki
Jak mówi Bloombergowi Sergij Naumow, prezes ukraińskiego Oszczadbanku, który przejął zarządzanie jeszcze przed wojną, jego celem miała być jak najszybsza prywatyzacja. To jeden z największych banków w tym kraju. Ma w tej chwili 1200 oddziałów i 2600 bankomatów. — Zarządzanie gospodarką przez państwo to nic dobrego. Ale w czasie wojny bardzo to nam pomogło — mówi.
Czytaj więcej
Trzy banki z Unii Europejskiej nie przeszły najnowszego testu dotyczącego wymogów obowiązkowego kapitału. Teoretycznie zabrakło im 546 mld euro — stwierdził Europejski Urząd Bankowy EBA.
Przed wojną ukraińskie banki państwowe kontrolowały mniej więcej połowę rynku i były postrzegane jako problem utrudniający rozwój gospodarki. Powszechnie uważano, że są źle zarządzane i na polecenie władz finansują podejrzane transakcje. Teraz, w czasie wojny, stały się głównym źródłem finansowania najtrudniejszych nawet przedsięwzięć, udzielają subsydiowanych kredytów i są wszędzie tam, skąd wycofały się banki prywatne, dla których ryzyko jest zbyt wysokie.