Polski twórca może zdobyć dwie nagrody. Krzysztof Warlikowski został wyróżniony w kategorii: najlepszy reżyser, a jego inscenizacja „Z domu umarłych” Janáčka zrealizowana w londyńskiej Covent Garden powalczy o nagrodę w kategorii: najlepsza premiera. Wraz z nią o to wyróżnienie ubiegają się spektakle wystawione na scenach Amsterdamu, Berlina, Madrytu, Paryża, a także na festiwalu w Glyndenbourne o niesłychanie bogatej tradycji.
Ciekawie wygląda zestaw nominowanych do nagrody reżyserów. W towarzystwie Krzysztofa Warlikowskiego znaleźli się Brytyjczycy Katie Mitchell (jej premiera „Peleasa i Melizandy” odbyła się w 2018 r. w naszej Operze Narodowej) oraz David Pountney. Jego wersję „Strasznego dworu” Moniuszki można oglądać też w Operze Narodowej, a on sam niedawno otrzymał polskie obywatelstwo. Nominację zdobyli ponadto Calixto Bieito, Katalończyk, podkreślający jednak, że jest też Hiszpanem, a znany z wielu kontrowersyjnych przedstawień, oraz dwoje twórców młodego pokolenia: Greczynka Rodula Raitanou i Rosjanin Vasily Barkhatov.
Szczególnie cieszy nominacja dla „Manru” Ignacego Jana Paderewskiego w inscenizacji Marka Weissa (kategoria: dzieło odkryte na nowo). Ten spektakl powstał w koprodukcji Opery Narodowej i Teatru Wielkiego w Poznaniu. Jest to kolejny nieznany światu polski utwór, który dzięki takiemu wyróżnieniu wzbudził zainteresowanie zagranicą. W 2017 roku operowego Oscara zdobyła przecież „Goplana” Władysława Żeleńskiego wystawiona w Operze Narodowej w reżyserii Janusza Wiśniewskiego.