Rz: Jak jest możliwe, żeby najbardziej efektywną linią lotniczą w Europie był Aegean, narodowy przewoźnik właściwie już utopionej w kryzysie Grecji?
Dimitrios Georgiannis: Bo skupiliśmy się na tym, co powinniśmy robić nie wdając się w politykę. Codziennie zmienia się otoczenie i codziennie się do niego dostosowuję. Więc wyjście jest jedno: jak najlepiej zrobić swoją robotę. Jeśli przedsiębiorca w dzisiejszej Grecji trzyma się tej zasady, to przetrwa. W kryzysie jesteśmy od 5 lat, więc jakiekolwiek długofalowe planowanie mija się z celem. Co chwilę słyszę „wychodzimy ze strefy euro”, albo „zostajemy w strefie euro”. W roku 2012 niepewność była równie silna jak dzisiaj. Potem w 2013/2014 trochę się uspokoiło. Ale rzeczywiście rok 2015 jest wyjątkowo wybuchowy. Jako prezes linii lotniczej, która powinna być stabilna, bo to jest taki biznes, musze nieustannie tańczyć na wulkanie. Jak na razie mi się udaje, chociaż to wyczerpujący taniec.
Za oknem widać nasz ostatni samolot, właśnie odebraliśmy nowego Airbusa. Takie chwile podnoszą na duchu, ale przez tę nieustanną niepewność mogę wynajmować samoloty na krótki czas, co kosztuje więcej od kontraktu długoterminowego. Aegean potrzebuje nowych maszyn- w tym roku nasze przewozy wzrosną o 15 proc, czyli o 2 mln pasażerów. Cały czas więc ryzykuję i na razie nam się udaje. Jeśli jednak sytuacja greckiej gospodarki drastycznie się pogorszy, co jest bardzo prawdopodobne, nie będę miał innego wyjścia, jak zredukować firmę. Będzie wtedy mała, ale finansowo zdrowa i stabilna. Pewnie, że marzy mi się sytuacja, kiedy mógłbym planować na dwa lata do przodu, nawet na rok, na pół roku. W tej chwili nie mamy nawet miesięcy, więc planujemy z tygodnia na tydzień, z dnia na dzień. Oczywiście, zdarza mi się marzyć, ale szybko muszę wracać na ziemię. Ale tak jak pani , przyjeżdżają do nas ludzie, bo są ciekawi: co to za zwierzę, ten Aegean? Grecja w kryzysie, a oni nieźle żyją.
Kolejny samolot ma pan odebrać 30 czerwca, wtedy, kiedy wygasa program ratunkowy dla Grecji i kraj powinien zapłacić 1,7 mld dolarów Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Odbierze pan tę maszynę?