Paweł Adamowicz został zaatakowany 13 stycznia ok. godziny 20.00 w czasie finału WOŚP w Gdańsku. Zabójca, 27-letni Stefan W., zadał mu kilka ciosów nożem, a następnie ze sceny wykrzyczał, że "siedział niewinnie w więzieniu" i że "PO go torturowała", dlatego też - jak dodał - "zginął Adamowicz". Prezydent Gdańska zmarł w wyniku wstrząsu krwotocznego w szpitalu, 14 stycznia.
W rozmowie z Onetem Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta, odtwarza pierwsze godziny po ataku. - Przerażające były momenty, gdy lekarze mówili, że znowu doszło do zatrzymania akcji serca i muszą włączyć maszynę - stwierdził. Opowiada również, że pierwszoplanowym zadaniem było uratowanie serca, które zostało ranione nożem. - Były 4 rany - rana serca, rana przepony, rana jamy brzusznej i rana ramienia czy przedramienia, gdy Paweł zaczął się bronić. (Lekarze) powiedzieli, że operacja była bardzo trudna, że pierwszoplanowym zadaniem było uratowanie serca, by potem mogli się zajęć innymi uszkodzeniami. Na pytanie o charakter ran, któryś z medyków odrzekł, że w zasadzie takie rany spotyka się na wojnie - opowiadał.
Piotr Adamowicz w rozmowie pochwalił działania Kancelarii Prezesa Rady Ministrów po zamachu na prezydenta Gdańska. - Premier sondował możliwość zorganizowania pogrzebu państwowego. Odpowiedź rodziny była zdecydowana - "nie". Już wtedy, we wtorek 15 stycznia, podjęliśmy decyzję, że organizatorem pogrzebu jest miasto w porozumieniu z rodziną. Prosiłem premiera, żeby pogrzeb był godny, ale skromny. Żadna kompania reprezentacyjna, skromna asysta wojskowa. Tych rozmów było potem kilka, ale to, co ustaliliśmy w pierwszej zostało dotrzymane. Podczas mej pracy jako dziennikarz miałem kontakty z kancelariami wszystkich prezydentów i większości premierów. Mogę powiedzieć, że działania KPRM Morawieckiego to pełen profesjonalizm - ocenił.
- W związku z podtekstem politycznym, pewne rzeczy należało uzgodnić. I z KPRM zostało to uzgodnione. A co do Kancelarii Prezydenta - nie chcę się wypowiadać - zastrzegł.
Pytany o słowa żony Pawła Adamowicza, która stwierdziła w jednym z wywiadów, że "Ataki TVP na mojego męża przyczyniły się do jego śmierci. Mowa nienawiści, sposób pokazywania wpłynął na to, że zabójca wybrał Pawła na ofiarę", Piotr Adamowicz odparł, że "nie mam dowodów, że to się przyczyniło do zabójstwa". - Nie znam mordercy, nie wiem, w jakich warunkach odbywał karę, jaki był jego stan psychiczny. Mogę powiedzieć coś innego - Paweł był niewątpliwie celem nagonki tzw. mediów publicznych i innych mediów prorządowych - zauważył.