Najczęściej pozwany (dłużnik) dowiaduje się o takiej sprawie właśnie z pisma komornika o zajęciu konta. W przypadku e-nakazu z Lublina czy zwykłego nakazu w postępowaniu upominawczym sprawa nie jest zbyt groźna, gdyż nakaz można stosunkowo prosto zaskarżyć, co zresztą nie wymaga opłaty. Należy mianowicie w ciągu dwóch tygodni od otrzymania pisma z sądu wysłać do sądu lub złożyć na jego biurze podawczym tzw. sprzeciw od nakazu zapłaty. Wystarczy nawet krótko napisać, że nie zgadzamy się z żądaniami powoda i jego argumentacją. Jeśli zaś takiego pisma nie złożymy, to nakaz zapłaty uprawomocni się po dwóch tygodniach od daty doręczenia. Sąd nada mu z urzędu klauzulę wykonalności i wierzyciel pewnie skieruje nakaz do komornika.
Obok nakazów upominawczych są jednak rzadziej wydawane, ale bardziej dolegliwe nakazy w postępowaniu nakazowym. Rygoryzm takiego nakazu zapłaty polega na tym, że tak samo wydany na posiedzeniu niejawnym, zwykle bez wiedzy pozwanego, jest tzw. tytułem zabezpieczenia, a więc pozwala zablokować konto pozwanego. A gdy wydano go na podstawie weksla, pozwala zaraz ściągnąć pieniądze.
Czytaj też: Sąd kazał spłacać cudzy dług, bo mieli takie samo nazwisko i adres. Jest skarga nadzwyczajna RPO
Adresat takiego pisma musi odróżnić, jaki to nakaz, a gdy chodzi o ten drugi, to gdy dotyczy poważniejszej kwoty, udać się do prawnika natychmiast. Bo chociaż zawiera pouczenie o skutkach i możliwości odwołania, to jest to zaledwie część prawniczych wskazań i łatwo popełnić błąd, choćby w opłaceniu. A ten nakaz wymaga opłaty w wysokości 3/4 normalnego wpisu sądowego.
Nakazy w postępowaniu nakazowym sąd może wydać tylko na podstawie ściśle określonych kategorii dokumentów. Najmocniejsze z nich są weksle, ale i ich wiarygodność bywa wątpliwa. Bywają nadużywane zwłaszcza przez wpisanie w nich kwoty, która posiadaczowi weksla się nie należy. Potwierdza to jedna z ostatnich spraw przed Izbą Kontroli Nadzwyczajnej SN. Jej sędziowie orzekli, że sąd w postępowaniu nakazowym (a więc tym najostrzejszym) na podstawie weksla zabezpieczającego kredyt konsumencki nie może pominąć umowy kredytowej, którą weksel zabezpiecza. Chodzi bowiem o zagwarantowanie kredytobiorcy standardów ochrony europejskiego prawa konsumenckiego (szerzej w „Rzeczpospolitej": „Niekonstytucyjny nakaz zapłaty z weksla in blanco").