– Unia Europejska milcząco akceptuje represje polityczne w Polsce – alarmował 21 czerwca przed polską ambasadą w Paryżu Georges Gastaud, lider Bieguna Odnowy Komunistycznej we Francji. Ta skrajnie lewicowa partia zorganizowała tego dnia niewielką pikietę wymierzoną w nowelizację kodeksu karnego firmowaną przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.
Nowelizacja trafiła 14 maja do Sejmu, który uchwalił ją w ciągu dwóch dni. Budziła spore kontrowersje. O prezydenckie weto zaapelowało do Andrzeja Dudy 158 konstytucjonalistów, karnistów i kryminologów. Ostatecznie głowa państwa skierowała ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.
Głównym celem zmian było zaostrzenie polityki karnej. Ale zmiany zaszły też w art. 256 k.k., który obecnie zakazuje propagowania totalitarnego ustroju państwa. Do artykułu obok faszyzmu dopisano nazizm i komunizm. Zmodyfikowano też przepis już teraz zakazujący rozpowszechniania przedmiotów będących nośnikiem symboliki totalitarnej.
Krzysztof Szwej, lider legalnie działającej Komunistycznej Partii Polski, twierdzi, że konsekwencje nowelizacji mogą być drastyczne. – To cios w prawo do posiadania własnych poglądów. Nie mówiąc już o tym, że przestępstwem może się stać nawet posiadanie pamiątki z Polski Ludowej. Bo to przechowywanie przedmiotu, który może posłużyć do propagowania totalitaryzmu – twierdzi.
Tę argumentację podzielają partie komunistyczne z całego świata. Protesty pod polskimi ambasadami oprócz Francuzów zorganizowały w czerwcu Komunistyczna Partia Grecji, Komunistyczna Partia Belgii, Partii Pracy Austrii i Komunistyczna Partia Meksyku. Specjalne deklaracje przyjęły włoska Partia Komunistyczna i Nowa Partia Komunistyczna Holandii, z kolei Socjalistyczna Partia Pracy Chorwacji i Nowa Komunistyczna Partia Jugosławii wystosowały pisma do polskich ambasadorów.