Zdaniem Lewicy gastronomia mocno odczuwa skutki lockdownu i by móc utrzymać się na powierzchni zgadza się na „nierówne warunki współpracy” z zagranicznymi korporacjami. Zaproponowany w poprawce mechanizm ograniczający prowizje funkcjonuje już w wielu miastach w USA, gdzie pozwala ograniczyć koszty lokali gastronomicznych i wyrównuje szanse na przetrwanie. Pomysłodawcy poprawki do Tarczy 6.0 zwracali uwagę, że rozwiązanie ograniczające prowizje firm takich, jak Uber Eats czy Glovo jest neutralne dla budżetu.
Wcześniej ta sama poprawka nie znalazła poparcia na etapie prac w Sejmie. W Senacie za odrzuceniem regulacji opowiedziały się dwa największe kluby - liczący 48 senatorów klub PiS i 43-osobowy klub KO.
- Uważamy, iż ustawowa ingerencja państwa w działanie rynku powinna być absolutną ostatecznością. W omawianym przypadku nikt nie wykazał aż tak poważnego ryzyka dla interesu publicznego, aby państwo musiało podjąć interwencję prawną - skomentował w rozmowie z „Wprostem” Adam Szejnfeld, senator Koalicji Obywatelskiej.
„Myślę, że różnimy się głęboko w rozumieniu interesu publicznego. Pana senatora z Platformy zachęcam, żeby porozmawiał z ludźmi walczącymi o przetrwanie tych małych, osiedlowych knajpek” - odpowiedział mu w mediach społecznościowych Adrian Zandberg z partii Razem. Jego zdaniem w wypowiedziach Szejnfelda „pobrzmiewa religijny kult Abstrakcyjnego Wolnego Rynku”. „Tylko o jakim rynku mówimy, skoro aplikacje do zamówień to praktycznie oligopol?” - zauważył.
„Smutne, że znów na ołtarzu dogmatyzmu składa się ofiarę z ludzi” - dodał poseł Lewicy. „Co kierowało Platfomą i PiS-em? Serwilizm wobec ambasady USA? Chęć zrobienia dobrze wielkiemu biznesowi? Trudno mi znaleźć wytłumaczenie” - ocenił Adrian Zandberg.