Od pierwszego przypadku wykrycia u świń wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) w Polsce w lipcu 2014 r. do czwartego ogniska tej choroby u świń minęły dwa lata. Tymczasem w Chinach wirusowi taki postęp zajął niecałe trzy tygodnie, od 3 do 23 sierpnia. Wirus się nie zatrzymał, chińskie władze weterynaryjne doniosły w tym tygodniu o 14. ognisku.
Choć ASF ludziom zupełnie nie zagraża, to dla sektora producentów wieprzowiny oznacza ogromne kłopoty. W ciągu półtora miesiąca w Chinach zutylizowano 40 tys. świń, a to na pewno nie koniec. Dodatkowym problemem jest mała świadomość ASF u rolników.
Śledzenie kluczem
O znalezieniu najnowszego, 14. ogniska ASF chińskie Ministerstwo Rolnictwa poinformowało w poniedziałek, 10 września. Na niewielkiej farmie w miejscowości Tongling padły 23 świnie, a ponad 60 było zarażonych wirusem. To już ósme ognisko w prowincji Anhui.
Ogniska ASF u świń znajdowane są na chińskich farmach oddalonych od siebie o tysiące kilometrów, łącznie już w sześciu prowincjach. Odległość między pierwszym ogniskiem na farmie w prowincji Liaoning a drugim ogniskiem w rzeźni w prowincji Henan wynosiła 1400 km, między drugim a trzecim ogniskiem było 560 km. Jest to sygnał, że jednym ze źródeł rozprzestrzeniania się wirusa są świnie transportowane do chłodni lub po rynku.