Warszawa, Kraków, Wrocław to miasta, które w oczekiwaniu na prawne regulacje same próbują sobie radzić z e-hulajnogami. I choć wszystkie są za alternatywnymi metodami poruszania się, to o wprowadzeniu zakazów poruszania się nimi w pewnych rejonach miast decydować mają względy bezpieczeństwa. Coraz częściej dochodzi do wypadków z udziałem tych urządzeń. Przykład? Pod koniec maja w centrum Warszawy nastolatek jadący jednośladem po chodniku zderzył się z pieszą. Kobieta trafiła do szpitala. We Wrocławiu po zderzeniu hulajnogi z samochodem zmarł młody mężczyzna.
Robią co mogą
– W Warszawie zakaz poruszania się e-hulajnogami dotyczy metra i Łazienek Królewskich – informuje Karolina Gałecka, Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Zastrzega, że miasto popiera e-hulajnogi, ale musi dbać o zdrowie i bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców. Tymczasem przybywa tych, którzy korzystając z tych urządzeń, łamią ręce, szczęki i nosy itd.
– Wszyscy czekamy na przepisy, które uregulują poruszanie się na e-hulajnogach – dodaje Karolina Gałecka. Informuje jednak, że w projekcie autorstwa Ministerstwa Infrastruktury brakuje pewnych uregulowań. Przykład? Dziś ZDM radzi sobie z porzuconym sprzętem. Rekwiruje go, bo cały czas e-hulajnoga to nie pojazd, tylko przedmiot. Kiedy nowela wejdzie w życie, porzuconych urządzeń prawdopodobnie nie będzie można pozbierać, a porozrzucane stanowią zagrożenie dla pieszych i kierowców.
Czytaj też: