Międzynarodowy Dzień Dziecka został formalnie „ustanowiony w 1954 przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych dla upowszechniania ideałów i celów dotyczących praw dziecka zawartych w Karcie Narodów Zjednoczonych i obchodzony od 1955 w różne dni roku w różnych krajach członkowskich". W PRL po raz pierwszy stało się to 1 czerwca 1950 r., a od 1952 zajął stałe miejsce w kalendarzu. Warto wspomnieć, że przed drugą wojną światową święto dziecka obchodzono w Polsce 22 września. Rozpoczynano je mszą św., po której organizowano wycieczki, zabawy, akademie, festyny, na których rozdawano słodycze. W praktyce do połowy lat 80. XX w. Dzień Dziecka zawsze wyglądał podobnie w całym kraju, mianowicie organizowano wtedy imprezy, jak w II RP. Sytuacja zmieniła się pod koniec PRL za sprawą Pomarańczowej Alternatywy.
Milicja mnie zaskoczyła
Pomarańczowa Alternatywa to ruch zapoczątkowany w 1981 r. we Wrocławiu. Rozgłos zdobyła w połowie lat 80. XX wieku za sprawą niecodziennych, odważnych i niezwykle humorystycznych happeningów obnażających ideologiczną i codzienną prowizorkę PRL.
Na czele ruchu stał Waldemar Fydrych tytułowany „Majorem", a Wrocław stał się „twierdzą" w nawiązaniu do Festung Breslau z okresu luty–maj 1945 r. Z Pomarańczową Alternatywą związanych było wiele osób, które identyfikowały się również z ugrupowaniami politycznymi opozycji demokratycznej. Znakiem rozpoznawczym PA był krasnoludek malowany na wrocławskich murach, nierzadko z nazwą i datą kolejnego happeningu, a tych w drugiej połowie lat 80. XX wieku we Wrocławiu odbyło się kilkadziesiąt. Sława wrocławskich „krasnali" gromadzących po około 10 tys. uczestników na kolejnych spotkaniach głównie na ulicy Świdnickiej i w jej okolicach szybko rosła, przynosząc podobne inicjatywy w innych miastach, choć nigdzie nie osiągnęły one takiej popularności jak w stolicy Dolnego Śląska.
Pierwszy Dzień Dziecka organizowany przez „Majora" miał miejsce 1 czerwca 1987 r. we Wrocławiu pod nazwą „Krasnoludki w PRL". Fydrych wspominał: „postanowiłem uszyć czapki krasnoludków. Przypomniałem sobie tamte na murach krasnoludki, ale głównie myślałem, jak wciągnąć w grę, co zrobić, aby akcja objęła rozległy obszar. Przypuszczałem, że milicja będzie biegać i zdejmować ludziom czapki z głów. Milicja mnie zaskoczyła. Zaczęła aresztować krasnoludki".