W środę Sąd Najwyższy zamknął wielu dekretowcom i ich następcom prawnym drogę do ubiegania się o odszkodowanie za mieszkania, których nie udało się im odzyskać, ponieważ miasto zdążyło je sprzedać lokatorom.
– Środowa uchwała SN jest bardzo niepokojąca i potwierdza trend w jego orzecznictwie, ograniczający możliwości dochodzenia odszkodowania przez spadkobierców właścicieli nieruchomości warszawskich – uważa Maciej Obrębski, adwokat specjalizujący się m.in. w reprywatyzacji.
Tylko trzy lata na odszkodowanie
W środę SN w składzie siedmiu sędziów odpowiedział na pytanie składu trzyosobowego. Przesądził, że w razie stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnej blokującej zwrot kamienicy na rzecz byłego właściciela (jego następcy prawnego) źródłem poniesionej przez niego szkody nie jest decyzja tzw. lokalowa, która zezwala na sprzedaż lokali znajdującego się w tym budynku. – Oznacza to, że dekretowiec (następca prawny), który chce się ubiegać o odszkodowanie za lokale sprzedane lokatorom, może to teraz zrobić, powołując się wyłącznie na decyzje odmawiające ustanowienia własności czasowej (odpowiednik dzisiejszego użytkowania wieczystego). Jest to bowiem jedyne dziś źródło szkody.
– Problem polega na tym, że mają oni na to tylko trzy lata od wydania decyzji przez samorządowe kolegium odwoławcze. Potem roszczenia się przedawniają – mówi mec. Obrębski.
Tymczasem sprawy reprywatyzacyjne ciągną się latami. W wielu więc wypadkach dawno doszło już do upływu tego terminu. Wielu dekretowców (następców prawnych) nie ma już szans na odszkodowanie. Sądy powszechne będą bowiem powoływać się na środową uchwałę SN.