Jak radzić sobie z problemem? Czego potrzebują polscy kardiolodzy, by lepiej zadbać o nasze serca? Odpowiedzi szukali eksperci podczas debaty „Zaburzenia rytmu serca i ich konsekwencje dla zdrowia publicznego".
– Rozmowę o zaburzeniach rytmu serca powinniśmy oprzeć na demografii i potrzebie optymalizacji modelu opieki zdrowotnej – rozpoczął dyskusję dr n. med. Jakub Gierczyński, MBA, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, Uczelnia Łazarskiego.
– W ciągu ostatnich 25 lat dokonał się przełom w kwestii oczekiwanej długości życia w Polsce, która zwiększyła się średnio o około siedem lat. Zgodnie z danymi OECD urodzony w 2016 r. statystyczny Polak będzie żył ok. 78 lat. Średnia dla mężczyzn wynosi ok. 74 lata, dla kobiet 82. Musimy sobie tutaj odpowiedzieć też na pytanie, jak długo żyjemy w zdrowiu? W przypadku mężczyzn jest to 60 lat, w przypadku kobiet 63 lata, gdy statystyczny Szwed żyje w zdrowiu ok. 74 lata. Z racji tego, że zaburzenia rytmu serca to schorzenia, których częstotliwość występowania wzrasta wraz z wiekiem, musimy być przygotowani na wzrost liczby osób, które będą cierpiały na zaburzenia rytmu. Według map potrzeb zdrowotnych zaburzenia rytmu diagnozowane są u ok. 150 tys. Polaków rocznie, a do 2030 r. liczba ta może wzrosnąć o ok. 30 proc. – mówił.
W 2050 r. według prognoz GUS ludność Polski zmniejszy się do 35 mln. Dzisiaj jest nas 38 mln. Odpowiada za to niski przyrost naturalny oraz nadumieralność w wyniku chorób układu krążenia oraz nowotworów. W 2017 r. na choroby układu krążenia umarło ok. 180 tys. Polaków (43 proc. zgonów ogółem, gdy w Danii i Francji zgony na choroby układu krążenia stanowią ok. 25 proc.). Z demografii i epidemiologii wynika pilna konieczność optymalizacji modelu opieki zdrowotnej zorientowanego na wartość – czyli uniknięcie zgonów oraz inwalidztwa z powodu chorób układu krążenia, w tym zaburzeń rytmu.
– W lutym 2018 r. opublikowano priorytety zdrowotne Ministerstwa Zdrowia. Na pierwszym miejscu zapisano spadek umieralności z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Wymieniono trzy jednostki chorobowe: ostry zespół wieńcowy, niewydolność serca oraz udar mózgu. Nie wymieniono jednak zaburzeń rytmu, które są bezpośrednią przyczyną zgonów oraz prowadzą do śmiertelnych powikłań m.in. udarów mózgu – wskazywał Gierczyński.