Szefowie przewoźników w Europie zaapelowali o złagodzenie przepisów lotniczych, bo linie mogą stracić cenne działki startów i lądowań (sloty), jeśli odwołają jakieś połączenia na dłużej. - Zwracamy się o tymczasowe zwolnienie z tych przepisów przez wszystkie kraje Unii - powiedział prezes Air France-KLM, Ben Smith przed doroczną konferencją A4E Aviation Summit brukselskiej organizacji lobbingu lotniczego. Linie pragną także "wspólnego zestawu wymogów zdrowotnych w podróżach do i z regionów dotkniętych wirusem" - dodał.
Uczestnicy spotkania w Brukseli przedstawili także inne postulaty, wskazali na fiasko zreformowania sieci kontroli ruchu powietrznego, co przewiduje mocno opóźniona inicjatywa utworzenia w Unii jednolitego nieba europejskiego. - To skandal, że dziś nadal latamy po niebie tak samo, jak 40 lat temu - powiedział prezes brytyjskiej grupy IAG, Willie Walsh. Michael O'Leary z Ryanaira skrytykował nowe opłaty od pasażerów jako "odpowiednik współczesnych rozbójników". Prezes irlandzkiej linii spodziewa się 2-3 tygodni bardzo niskich rezerwacji, a "jeśli to uspokoi się do Wielkanocy, to ludzie zaczną znów szybko myśleć o letnich podróżach".
Czytaj także: LOT symbolicznie tnie siatkę
Przewoźnicy na świecie zawieszali loty albo modyfikowali usługi w reakcji na epidemię. Prezes Willie Walsh zauważył "bardzo znaczący spadek popytu na połączenia do Włoch w ubiegłym tygodniu, ale przewiduje ustabilizowanie się popytu w najbliższych tygodniach, jeśli bieg wydarzeń będzie podobny jak w Chinach".
Tania linia Wizz Air podała tymczasem o skoku w lutym o 26 proc. do 3 mln z 2,5 mln rok temu liczby pasażerów w lutym, mimo zakłóceń wywołanych wirusem. Węgrzy zapowiedzieli jednak zmniejszenie o dwie trzecie od 11 marca do 2 kwietnia częstotliwości lotów na szlakach do/z Rumunii, Polski, Włoch i Izraela. Ryanair przewiózł w lutym 10,5 mln podróżnych (+9 proc.).