Jeśli do niej dojdzie, to negocjacje będą bardzo trudne i rynek już ją określił jako zaloty dwóch jeży.
Wprawdzie przewoźnicy zaprzeczają, że rozmawiają o takiej transakcji, ale agencja Bloomberg ma potwierdzenie z kilku niezależnych źródeł, a oficjalnie już wiadomo, że Emirates i Etihad połączyły swoje działy zakupów. Dlaczego więc nie przyznają się do takich zamiarów? Niewątpliwie obawiają się reakcji tak ze strony USA, jak i Europy. Bliskowschodnie linie lotnicze są postrzegane jako funkcjonujące pod kloszem swoich krajów i korzystające z najróżniejszych form wsparcia ich wsparcia. Prawdą jednak jest, że oferują usługi na wysokim poziomie i stąd są chętnie wybierane przez pasażerów.
Powstanie potęga
Według informacji największej światowej firmy analitycznej lotnictwa cywilnego CAPA Aviation, połączenie dwóch arabskich przewoźników stworzyłoby potęgę o przychodach 29,3 mld dolarów rocznie, kontrolującą prawie 5 procent połączeń na świecie. Według prezesa CAPA Petera Harbisona rozmowy między tymi przewoźnikami trwają od dłuższego czasu.
Czytaj także: Emirates rozpoczyna rekrutację w Polsce. Nie musisz być magistrem, ale są inne wymagania
Czego więc możemy oczekiwać po tej fuzji? Przede wszystkim wyższych cen biletów, bo na rynku zmniejszy się konkurencja. Efektem połączenia Emirates z Etihadem stanie się także likwidacja niektórych dublujących się połączeń, ponieważ nie będzie to miało ekonomicznego sensu. A niemal każdy kierunek, na jakim lata Etihad, mają w swoim rozkładzie również Emirates. To dobra wiadomość dla europejskich potęg, takich jak Lufthansa czy Air France KLM, bo też będą mogły podnieść swoje taryfy.