Minął już ponad tydzień od publikacji dokumentu społecznego Episkopatu Polski „O ład społeczny dla wspólnego dobra” i nie ma żadnego rezonansu. Episkopat nie powinien jasno i wyraźnie pokazać politykom ich miejsca i powiedzieć, że żadna partia nie ma prawa do podpierania się autorytetem Kościoła w swojej działalności politycznej?
Jest to tylko jedna strona medalu. Tą drugą - nawet ciemniejszą, smutniejszą stroną - jest włączanie polityki w misję ewangelizacyjną, czyli misję zbawczą, jaką prowadzi Kościół. Chęć posługiwania się polityką i politykami w tej misji. Przed tym także nauka społeczna Kościoła przestrzega. Chęć wprowadzania czy umacniania cywilizacji, kultury chrześcijańskiej za pomocą narzędzi politycznych.
Wszystkim trzeba nieustannie przypominać naukę Kościoła na temat władzy, także politycznej. Na temat demokracji, która według nauki społecznej Kościoła ma być demokracją dojrzałą, spełnioną. My tego nie realizujemy! W encyklice „Centesimus annus” Jan Paweł II opisuje negatywne strony źle realizowanej i źle rozumianej demokracji. Jeśli ci, którzy są u władzy nie dbają o sprawiedliwość. Wszyscy dziś mówią o dobru wspólnym a mało kto to rozumie. Jeszcze rzadziej jest ono realizowane. Jeśli politycy większość swoich przedsięwzięć podejmują tylko w kluczu zdobycia jak największej ilości głosów w najbliższych wyborach, to jest przejaw tego co w innej encyklice „Sollicitudo rei socialis” Jan Paweł II nazywa największymi zagrożeniami współczesności. Pogoń za władzą dla władzy, a co za tym często się kryje - pogoń za posiadaniem. Tragedia. To właśnie rani demokrację. Proszę zobaczyć co zrobiliśmy z trójpodziałem władzy w Polsce. Także na ten temat Kościół ma precyzyjną naukę. Powinniśmy ją upowszechniać.
To dlaczego biskupi w różnych sprawach politycznych, które działy się w ciągu ostatnich kilku lat milczeli?
Raczej nie milczeliśmy, ale za rzadko zabieraliśmy merytorycznie głos. Przyczyn jest wiele. Jedną z nich są nasze problemy z przejściem od wiary, przez religijność do pobożności, w znaczeniu życia po Bożemu. Wiarę nieraz zawężamy do kultu. Inną przyczyną jest to, że za dużo jest świata w Kościele a za mało Kościoła, którego życzył sobie Pan Jezus. Papież Franciszek przestrzega przed „światową duchowością”. Benedykt XVI nawoływał do "odświatowienia Kościoła". Mamy bardzo często związane ręce. Niektórzy z nas stosują taki argument: „uważajmy, nie mówmy skrajnie, nie mówmy całej prawdy, bo to zostanie wykorzystane jakobyśmy byli przeciwnikami tych, którzy są teraz u władzy, a zwolennikami opozycji”. Niekiedy jest w nas biskupach lęk bycia prorokiem. W skrajnych przypadkach może prowadzić to do zniewolenia i kryzysu w realizacji wymiaru prorockiego w Kościele. A on jest niezbędny.