Szułdrzyński: Czas na zdecydowany głos Kościoła w sprawie nienawiści

Pierwsze godziny po tragicznym w skutkach ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza pokazały, że nasza debata publiczna sama się nie naprawi.

Aktualizacja: 16.01.2019 10:41 Publikacja: 15.01.2019 18:58

Metropolita Gdański Sławoj Leszek Głódź jako pierwszy zamieścił wpis w księdze kondolencyjnej, wyłoż

Metropolita Gdański Sławoj Leszek Głódź jako pierwszy zamieścił wpis w księdze kondolencyjnej, wyłożonej w gdańskim Ratuszu

Foto: gdansk.pl/ Dominik Paszliński

Szok trwał krócej niż mgnienie oka, szybko się okazało, że skrajne emocje, które wywołała ta tragedia, to doskonała pożywka dla trolli internetowych i wielu innych, którzy nauczyli się, że dzisiejsza debata uwielbia tych, którzy „budzą kontrowersje". Problem w tym, że media społecznościowe nie są oddzielone chińskim murem od normalnej debaty publicznej, nie stanowią marginesu, tylko są jej coraz ważniejszą częścią. Twórcy platform społecznościowych optymistycznie założyli, że ludzka natura jest dobra, że każdy chce dzielić się w sieci pozytywnymi uczuciami, wiedzą oraz wzbogacać się dyskusją. Dziś widzimy skutki tego błędnego założenia antropologicznego, okazało się, że media społecznościowe to raj dla zwichrowanych osobowości, frustratów i radykałów, czego ofiarą padamy my wszyscy oraz jakość naszej debaty publicznej. Nawet normalni ludzie wolą w mediach społecznościowych zamykać się w bańkach, czytać teksty, z którymi się zgadzają – świadczą o tym kolejne badania. Śmierć Pawła Adamowicza w świecie, którym rządzą media społecznościowe, nie doprowadziła do zawieszenia broni w wojnie polsko-polskiej.

Czytaj także:

Chrabota: Rząd ma ścigać mowę nienawiści

Dlatego jeśli chcemy przerwać tę spiralę nienawiści, potrzeba działań nadzwyczajnych. Warto apelować do polityków i uczestników życia publicznego o to, by zrobili rachunek sumienia. Ale przede wszystkim warto dziś zaapelować do Kościoła katolickiego, który kształtuje sumienia dużej części Polaków, by zajął stanowcze stanowisko i wezwał do opamiętania. Jeśli zabójstwo z nienawiści, które wstrząsa społeczeństwem, nie jest tym momentem, w którym Kościół zabierze głos, to kiedy będzie moment odpowiedniejszy?

To powinno być stanowisko wszystkich biskupów Polski, nie jednego czy dwóch albo jakiegoś zespołu, przewodniczącego bądź sekretarza – z całym szacunkiem do nich wszystkich. Bo wspólny głos episkopatu ma zupełnie inne znaczenie. Tym bardziej że wiemy, jak podzieleni są polscy biskupi. Ten podział sprawiał, że w wielu sprawach nie mogli zająć jednoznacznego stanowiska. Tajemnicą poliszynela jest, że zdecydowane stanowisko w sprawie zwalczania i przeciwdziałania pedofilii wśród duchownych było torpedowane przez twardogłowych hierarchów. Zasmucał paraliż Kościoła podczas protestu rodziców dzieci niepełnosprawnych w Sejmie. Niektórzy hierarchowie zastanawiali się, czy ich głos nie zostanie odebrany jako działanie przeciwko władzy. W efekcie Kościół hierarchiczny nie zabrał go wcale. Zrezygnowany przewodniczący episkopatu sam zaoferował pomoc ?w rozwiązaniu sporu, ale nim mógł odegrać jakąkolwiek rolę, protest wygasł. Tyle że protest trwał 40 dni!

Jednak cóż się dziwić podziałowi wśród biskupów, skoro tak głęboko podzielone jest polskie społeczeństwo. Dlatego tym większe znaczenie miałby dziś wspólny głos całego episkopatu w sprawie nienawiści, która zatruwa nasze życie publiczne. Tym bardziej że w ostatnich miesiącach biskupi mogą się pochwalić kilkoma świetnymi ruchami. Z pewnością jednym z nich był dokument „Chrześcijański kształt patriotyzmu", w którym biskupi wprost pisali, że pogłębiający się podział w Polsce niewiele ma wspólnego z katolicką nauką społeczną. Było też sporo indywidualnych kazań, gestów czy oświadczeń, które pokazywały głęboką troskę Kościoła o życie publiczne w Polsce.

Dzisiaj głos biskupów powinien zejść jeszcze niżej. Niech proboszczowie przypominają wiernym, że nienawiść, a szczególnie ta motywowana politycznie, jest nie do pogodzenia z nauką Chrystusa, w której centrum jest miłość bliźniego i miłosierdzie. Również spowiednicy powinni zostać uczuleni, by wiernych w konfesjonale rozliczać z tego, czy z pobożnych katolików nie zmieniali się w internecie w szerzące nienawiść trolle. Każdy katolik powinien też sam sobie postawić te pytania.

Teologia chrześcijańska zna pojęcie felix culpa, błogosławiona wina, czyli zły uczynek, który może obudzić sumienia ludzi, wstrząsnąć ich sumieniami i przez to zaprowadzić do dobra. To wciąż możliwe, by z tej strasznej tragedii, jaka spotkała śp. Pawła Adamowicza i jego bliskich, narodziły się dobre owoce. Bo jeśli ta tragedia nas nie obudzi, marny nasz los jako wspólnoty.

Szok trwał krócej niż mgnienie oka, szybko się okazało, że skrajne emocje, które wywołała ta tragedia, to doskonała pożywka dla trolli internetowych i wielu innych, którzy nauczyli się, że dzisiejsza debata uwielbia tych, którzy „budzą kontrowersje". Problem w tym, że media społecznościowe nie są oddzielone chińskim murem od normalnej debaty publicznej, nie stanowią marginesu, tylko są jej coraz ważniejszą częścią. Twórcy platform społecznościowych optymistycznie założyli, że ludzka natura jest dobra, że każdy chce dzielić się w sieci pozytywnymi uczuciami, wiedzą oraz wzbogacać się dyskusją. Dziś widzimy skutki tego błędnego założenia antropologicznego, okazało się, że media społecznościowe to raj dla zwichrowanych osobowości, frustratów i radykałów, czego ofiarą padamy my wszyscy oraz jakość naszej debaty publicznej. Nawet normalni ludzie wolą w mediach społecznościowych zamykać się w bańkach, czytać teksty, z którymi się zgadzają – świadczą o tym kolejne badania. Śmierć Pawła Adamowicza w świecie, którym rządzą media społecznościowe, nie doprowadziła do zawieszenia broni w wojnie polsko-polskiej.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie