Dotychczas Lino oferowało swoje lniane wyroby na polskim rynku, teraz wychodzi zagranicę i to od razu na tak wielki, ale i trudny rynek jak Japonia. – Mamy spore grono stałych klientów, którzy doceniają wysoką jakość wykonania oraz możliwość realizacji zamówień indywidualnych. Uznaliśmy jednak, że nadszedł czas na zaprezentowanie naszej oferty nowym klientom, także zagranicznym – wyjaśnia Daria Wysocka-Zajul, właścicielka firmy Lino.
Firma pojawia się w Japonii dzięki wsparciu Zagranicznego Biura Handlowego PAIH w Tokio. - Rynek ma opinię trudnego, ale obiecującego. Dlatego z niecierpliwością czekamy na zdjęcie naszego produktu w witrynie jednego z tamtejszych butików – mówi Daria Wysocka-Zajul.
Eliza Klonowska-Siwak, szefowa biura handlowego PAIH w Tokio, zaznacza, że według danych GUS aż 20 proc. polskiego eksportu odzieży i tekstyliów do Azji trafia właśnie do Japonii. Kraj od dekad jest jednym z czołowych odbiorców polskiego puchu gęsiego, wykorzystywanego do produkcji kołder oraz odzieży zimowej i sportowej. – Z powodzeniem radzi sobie na tym rynku także polska marka 4F, która od roku ma nawet swój własny sklep w Yokohamie – dodaje Eliza Klonowska-Siwak.
Polskie firmy odzieżowe coraz śmielej poczynają sobie zagranicą. W Polsce działa ok 26 tys. zakładów produkujących odzież co daje nam to drugie miejsce w UE pod tym względem. W latach 2012-2016, sprzedaż polskich artykułów odzieżowych na za granicą wzrosła o aż 70 proc., z 2,6 mld EUR do 4,4 mld EUR. Prognozy są jeszcze lepsze. Analitycy PMR wskazują, że polski rynek odzieży będzie wart ponad 10,3 mld EUR w 2022 r. Oznacza to prawie 50 proc. wzrost osiągnięty w ciągu niespełna dekady. Z roku na rok rosną zarówno import, jak i eksport odzieży.
Widać to u wiodących firmach branży jak choćby LPP. Jej czołowa marka jest już obecna w ponad 20 krajach i do listy wciąż dopisywane są kolejne, zarówno jeśli chodzi o uruchamianie stacjonarnych salonów jak i sklepów internetowych.