Konstrukcja PMI sprawia jednak, że podczas gdy w ostatnich kilkunastu miesiącach malował on zbyt pesymistyczny obraz sytuacji w przemyśle, teraz maluje obraz nadmiernie optymistyczny. Na wskaźnik ten pozytywnie wpływa wydłużanie się czasu dostaw, bo zwykle jest to przejaw silnego popytu na wyroby przemysłowe. W kwietniu odsetek firm deklarujących wydłużenie się czasu dostaw był rekordowy, ale tym razem był to efekt zaburzeń wywołanych w krajowej i globalnej gospodarce przez epidemię koronawirusa.
„Rzeczywistą skalę zapaści w przemyśle pokazują wskaźniki wyrażające produkcję i nowe zamówienia” – napisała IHS Markit w poniedziałkowym komunikacie. Ten drugi znalazł się w kwietniu na poziomie zaledwie 17,1 pkt, co oznacza spadek o 29 pkt od lutego.
Czytaj także: Kryzys dotknie wszystkich sektorów gospodarki, niektórych z opóźnieniem
W ocenie Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, zniżka PMI w polskim przemyśle mimo wszystko może wyolbrzymiać skalę zapaści w tym sektorze. „Skala załamania PMI w Polsce jest większa niż wskazują to fundamenty makroekonomiczne (…). Polski PMI kształtuje się obecnie zdecydowanie niżej niż gospodarkach strefy euro pomimo mniejszych restrykcji w ich funkcjonowaniu oraz szerszej skali wsparcia przedsiębiorstw jakie mają dostarczyć programy antykryzysowe. Szacujemy, że obecne skala programów antykryzysowych wynosi ok. 6,5 proc.PKB w przypadku bezpośrednich wydatków fiskalnych (najwięcej w Europie) oraz dalszych 4,5 proc. PKB wsparcia płynnościowego (łącznie 11 proc. PKB)” – zauważył w komentarzu Benecki.
W przemyśle strefy euro PMI w kwietniu tąpnął do 33,4 pkt z 44,5 pkt w marcu. W samych Niemczech spadł do 34,5 pkt z 45,4 pkt miesiąc wcześniej, a we Francji do 31,5 pkt z 43,2 pkt w marcu. “Głęboki pesymizm (polskich firm – red.) może wynikać z bezprecedensowej natury recesji spowodowanej przez Covid-19. Po raz pierwszy jednocześnie silnie ograniczony został zarówno popyt krajowy jak i popyt wewnętrzny w strefie euro, które w przeszłości stabilizująco działały na polski PKB” – ocenia Benecki.
Powodów do optymizmu można doszukiwać się również w tym, że choć ankietowane przez IHS Markit firmy zgłosiły sporą redukcję etatów, fala zwolnień jak na razie nie jest rekordowa. To sugeruje, że przedsiębiorstwa przemysłowe wciąż traktują kryzys jako przejściowy szok, a jednocześnie rządowa tarcza antykryzysowa pomaga w utrzymaniu zatrudnienia. Co więcej, pod koniec kwietnia część firm, które wcześniej zawiesiły produkcję, zaczęło ją odmrażać.