Osoby, które po infekcji koronawirusem miały niedosłuch, a w kwietniu i w maju zastosowano u nich leki antymalaryczne albo które nie wiedzą, jaką mieszankę leków u nich zastosowano, powinny wykonywać badania kontrolne słuchu od trzech do sześciu miesięcy po zakończeniu infekcji. Chodzi o to, by sprawdzić, czy niedosłuch nie wynika z powikłań związanych z leczeniem. Jeśli chodzi o bojaźń – będziemy to dokładnie analizować. Wiele danych na temat powikłań po Covid-19 należy rozpatrywać w kategorii sensacji. Jedna z prac z Chin pokazała, że wszyscy pacjenci, którzy przeszli koronawirusa, mieli zawroty głowy. Według mojej opinii tak do końca nie jest, natomiast należy się zastanowić, czy są jakieś cechy wspólne wszystkich pogorszeń słuchu.
Zaobserwował Pan jakieś cechy wspólne powikłań po Covid związanych z pogorszeniem słuchu?
Coraz częściej pacjenci zgłaszają szumy uszne, czyli uczucie brzęczenia, dźwięczenie czy inny dźwięk, który naturalnie nie występował, i utrzymuje się na dłużej niż pięć minut. Szumy dzielimy na obiektywne i subiektywne. Te pierwsze, które mogą usłyszeć specjaliści, jest bardzo niewiele i są to szumy niezwykle rzadkie. Natomiast szumy odczuwane przez pacjenta najczęściej wynikają z pogorszenia się słuchu, szczególnie na wyższych częstotliwościach. Jeśli słyszymy gorzej, ucho łatwiej wychwytuje dźwięki z wnętrza organizmu, takie jak bicie serca, naczynia krwionośne, ruchy żuchwy, ruchy szyi. Mogą je odczuwać osoby, które miały zaburzony przepływ przez tętnice szyjne, podwyższony cholesterol i zwyrodnienia kręgosłupa. Zdarza się, że takie dziwne wrażenia dźwiękowe pojawiają się u osób, które przeszły koronawirusa. Staramy się wykonać charakterystykę tego szumu, sprawdzić czy występuje na wysokich, czy na niskich częstotliwościach, i z czymś go powiązać. Spodziewamy się, że u części osób szumy mogą być powikłaniem po koronawirusie.
Reklamy na szumy uszne zalecają suplementy diety. Warto w nie inwestować?
Ważne jest poszukiwanie genezy szumu usznego, sprawdzenie, czy wynika on np. z nadciśnienia tętniczego albo ze zmian miażdżycowych. Wtedy musimy podjąć leczenie farmakologiczne, choć nie z powodu szumu. Jeśli mamy zwyrodnienie kręgosłupa, warto udać się nie tylko do neurochirurga, ale do fizjoterapeuty, by spowodować, że przeciążenia stawów będą mniejsze. Wiele osób próbuje działać na skróty. Myśli: coś działa na szumy, to spróbujemy. Tak nie ma. Farmakologia w szumach usznych jest skuteczna tylko w 5 proc. i bardzo trudno jest określić, czy lek zadziała, czy nie. Często pacjenci zgłaszają się na konsultację zawiedzeni, że zastosowali jakiś specyfik, a on nie przyniósł skutku. Czasami wyjaśnienie jest proste - przewód słuchowy zewnętrzny jest zatkany woskowiną i należy go po prostu oczyścić, czego nie da się uczynić przy użyciu olejków, tylko u laryngologa. Bardzo często szum uszny pojawia się po infekcjach i nie możemy sobie pozwolić na jego lekceważenie. Trzeba stwierdzić, czy niedosłuch może postępować, czy w uchu nie dzieje się coś co przyniesie pogorszenia słuchu w przyszłości.
Nie mamy jeszcze skutecznego leku na Covid-19, a skuteczność tych stosowanych dotychczas jest coraz częściej podawana w wątpliwość, jak na przykład remdisivir.