Przedsiębiorcy muszą zacisnąć zęby i próbować przetrwać

Rozumiemy potrzebę walki z pandemią. Nowe obostrzenia biją jednak w branże i tak już najmocniej dotknięte kryzysem. Firmy boją się o przetrwanie.

Aktualizacja: 12.10.2020 09:07 Publikacja: 11.10.2020 21:00

Przedsiębiorcy apelują do rządu, by nie zwiększał obecnych obostrzeń

Przedsiębiorcy apelują do rządu, by nie zwiększał obecnych obostrzeń

Foto: shutterstock

Od soboty cały kraj został uznany za żółtą strefę (wyjątkiem są powiaty, w których zakażeń jest najwięcej, tam ustanowiono czerwoną strefę). Oznacza to nowe obostrzenia nakładane na obywateli i firmy. I tak np. w lokalach gastronomicznych na jedną osobę muszą przypadać co najmniej 4 metry kwadratowe powierzchni. Bary i restauracje mogą być przy tym czynne do godziny 22. W kinach, teatrach i arenach sportowych zajętych może być do 25 proc. miejsc. Od 17 października na weselach i uroczystościach rodzinnych będzie mogło być do 75 osób. Obostrzenia mają pomóc wyhamować przyrost zakażeń koronawirusem.

– Chcemy pracownikom i pracodawcom zapewnić możliwie bezpieczne prowadzenie działalności. Jeśli uda się wyhamować dynamikę epidemii, nie przewidujemy dodatkowych ograniczeń – mówił w sobotę premier Mateusz Morawiecki. Rząd chce uniknąć wprowadzenia ponownego lockdownu. – Wszystko zależy od przebiegu pandemii – dodał premier.

Zaciskanie zębów

– Żółta strefa stwarza nadzieję, że zagrożenie związane z dużą liczbą zakażeń, szybciej się skończy – przyznaje Witold Michałek, ekspert do spraw gospodarki w Business Centre Club. Zwraca uwagę, że dla branż, które obejmą nowe obostrzenia, będzie to utrudnienie prowadzenia działalności. – Muszą zacisnąć zęby i próbować przetrwać ten czas. Miejmy nadzieję, że to nie potrwa długo, może dwa, trzy tygodnie – mówi Witold Michałek. Jego zdaniem firmy z branż najmocniej dotkniętych kryzysem, być może powinny mieć możliwość starania się o jakieś dodatkowe wsparcie. – Na razie go nie widać – przyznaje.

– Rząd powinien mieć strategię działania na drugą falę epidemii, ale tego nie widać – mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Absolutnie nie stać nas na kolejny lockdown i zamrożenie gospodarki, bo Polska się zamknie – dodaje stanowczo. Zapowiada, że ZPP będzie apelować do rządu, by nie zwiększał dalej obostrzeń. Przekonuje, że firmy nie mogą być z dnia na dzień zaskakiwane nowymi ograniczeniami. Nie spodziewa się dodatkowego wsparcia państwa dla przedsiębiorców w postaci nowych tarcz. Możliwe jest wsparcie punktowe. – Postulujemy wprowadzenie 8-proc. VAT dla restauracji. To by im teraz bardzo pomogło – tłumaczy.

– Jesteśmy w kluczowym momencie walki z Covidem. Z drugiej strony mamy realny biznes, który jakoś musi działać i próbować utrzymać się na powierzchni. To trudna sytuacja – mówi Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora generalnego Pracodawców RP. Jego zdaniem duże przedsiębiorstwa i korporacje są w lepszej sytuacji. Łatwiej tam utrzymać reżim sanitarny, stosować pracę zdalną lub hybrydową. Mają też z reguły większe zasoby finansowe. – Wiele małych i średnich firm pesymistycznie patrzy na kolejne miesiące. Boją się ponownego zamrożenia gospodarki – mówi Arkadiusz Pączka.

Zwraca uwagę, że nowe obostrzenia uderzą w branże, które i tak najmocniej odczuwają kryzys, czyli eventową czy gastronomiczną. – Odwołany został właśnie Europejski Kongres Finansowy, który w formule stacjonarnej i tak miał być przeniesiony z objętego czerwoną strefą Sopotu, do Gdańska – mówi Arkadiusz Pączka. Stracą organizatorzy, firmy obsługujące to wydarzenie i sponsorzy. – Firmy z branż najbardziej dotkniętych skutkami pandemii długo będą się z tego podnosić – mówi ekspert Pracodawców RP. – Jeśli w ogóle przetrwają.

Nieodwracalne straty

– Oczywiście zdrowie jest najważniejsze, ale nowe obostrzenia to kolejny ból dla naszej branży. Rozumiemy, że walczymy z pandemią, ale nasi pracownicy krzyczą o chleb – mówi Dagmara Chmielewska, dyrektor zarządzająca Stowarzyszenia Branży Eventowej. – Czuliśmy już lekką odwilż, ale teraz znów na potęgę odwoływane są imprezy, targi, kongresy. Pracownicy zaczynają odchodzić, szukają bardziej stabilnego gruntu. Tracimy ekspertów, którzy wolą pracować jako kierowcy, kurierzy, agenci nieruchomości. Tam mogą liczyć na stałe zarobki. To nieodwracalne straty. Nie odbudujemy tego łatwo i szybko – rozkłada ręce Chmielewska.

Podobne głosy można usłyszeć w branży ślubnej, od właścicieli barów i restauracji. Prośby o wsparcie ślą firmy z branży lotniczej i turystycznej.

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji

Sieci handlowe błyskawicznie reagują na zmiany wprowadzone w związku z objęciem całego kraju strefą żółtą. Niektóre sieci już zapowiedziały wydłużenie godzin pracy, nawet do 24 godzin na dobę. Wydłużone godziny otwarcia sklepów przyczynią się do bardziej równomiernego rozłożenia ruchu klientów, a tym samym ich większego bezpieczeństwa. W najbliższym czasie handel spodziewa się zwiększonej liczby klientów. Sieci handlowe będą dokładały wszelkich starań, aby zapewnić ciągłość dostaw towarów, tak jak to uczyniły w czasie pierwszej fali pandemii.

Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet? Branża alarmuje
Materiał Promocyjny
Kongres Polska Moc Biznesu 2024: kreowanie przyszłości społeczno-gospodarczej
Biznes
Domy po 1 euro na Sardynii. Wioska celuje w zawiedzionych wynikami wyborów w USA
Biznes
Litwa inwestuje w zbrojeniówkę. Będzie więcej pocisków dla artylerii
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Strategiczne Spotkania w Świecie Biznesu