Kryzys puka do drzwi
Takiego kryzysu w PP nie było już dawno. OPZZ, drugi z największych związków w spółce, w ciągu kilku dni zdecyduje o dalszych działaniach względem propozycji zarządu o obniżkach płac. Oburzona jest też pocztowa Solidarność. – W wyniku epidemii, która dotknęła polską gospodarkę, zarząd PP chce przerzucić skutki spadku przychodów na pracowników – twierdzi Bogumił Nowicki, przewodniczący pocztowej Solidarności. – Pocztowcy przez cały czas trwania epidemii stali na wysokości zadania i wykonywali swoją powinność. Poświęcenie, jakim wykazali się w obliczu zagrożenia, zamiast uznania kwitowane ma być działaniami ewidentnie pogarszającymi ich i tak już złą sytuację finansową – dodaje. W liście do Piotra Dudy, szefa NSZZ Solidarność, poprosił o interwencję u prezydenta. Wskazuje, że Poczta Polska zajęła się przygotowywaniem majowych wyborów korespondencyjnych, a nie dostała nawet zwrotu poniesionych kosztów.„Ani minister Jacek Sasin, ani rząd nie wykazują zainteresowania tym, w jakiej sytuacji wizerunkowej i ekonomicznej została postawiona Poczta" – czytamy w piśmie do Piotra Dudy.
Czytaj także: Poczta Polska ściga za abonament RTV. Sasin interweniuje
Nowicki mówi to co inny ze związkowców Piotr Moniuszko. Przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty podkreśla, że PP została wykorzystana i w praktyce pracownicy będą zrzucać się na 70 mln zł kosztów, jakie poniesiono w związku z przygotowaniami do wyborów. Zarząd Poczty zamierza bowiem obniżyć wynagrodzenia na trzy miesiące: kadrze zarządzającej o 10 proc., pracownikom nieobjętym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy (ZUZP), czyli kadrze menedżerskiej – o 5 proc., a pozostałym pracownikom – o 1 proc. PP nie podaje, ile chce zaoszczędzić w ten sposób, ale WZZPP wylicza, że chodzi o 11,5 mln zł. To jednak kropla w morzu potrzeb państwowej spółki. WZZPP szacuje bowiem, że same straty spowodowane gigantycznym spadkiem w segmencie listów w okresie ostatnich czterech miesięcy sięgają około 250 mln zł. Państwowy operator dodatkowych kilka milionów zaoszczędzi na wstrzymaniu wypłat rocznej premii rocznej dla pracowników nieobjętych ZUZP (takich osób w spółce jest ok. 300). To nie rozwiąże kłopotów firmy. – Trzeba liczyć się zwolnieniami lub zamrożeniem inwestycji. Nowy prezes przygotuje zapewne kolejną strategię rozwoju, ale spółce potrzebny jest program naprawczy. Dziś Pocztę trzeba ratować, a nie rozwijać – dodaje przewodniczący Moniuszko.
Związkowcy przekonują, że PP nie korzysta nawet w wystarczającym stopniu na sprzyjającym branży kurierskiej obecnym boomie na e-zakupy. Czy firma pokaże zysk w tym segmencie za 2019 r. – na razie nie wiadomo. Wciąż nie opublikowała raportu rocznego, co – jak wskazują nasi rozmówcy ze spółki – może mieć związek z wyborami prezydenckimi. – Przed wyborami PP nie opublikuje danych, które mogłyby świadczyć o złym zarządzaniu państwową spółką – tłumaczy nasz rozmówca.
Czytaj także: Sasin: Nie naraziłem Polski na straty. To PO i Senat
– Dane dotyczące wyniku za 2019 r. zakomunikujemy po akceptacji sprawozdań finansowych przez Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Na obecnym etapie nasze dane są wstępne, niezaudytowane – ripostuje Justyna Siwek, rzeczniczka PP. Zaznacza przy tym, że decyzje o obniżce pensji i ograniczeniu czasu pracy wciąż nie zapadły. – To propozycje, nie decyzje. Pracodawca organizuje kolejne spotkania z reprezentatywnymi organizacjami związkowymi, aby zapoznać przedstawicieli załogi z sytuacją finansową spółki oraz możliwymi rozwiązaniami w tej sprawie – dodaje Siwek.