O potrzebie „pojednania narodu" Łukaszenko mówił dwa tygodnie temu podczas Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego (OZL). Zaproponował nowe święto państwowe na wzór tego obchodzonego od kilkunastu lat w Rosji. Tam 4 listopada świętują wypędzenie Polaków z Kremla w 1612 roku, a Łukaszenko postanowił oddawać hołd sowieckiej agresji na Polskę. Głosowanie w sprawie daty ruszyło na stronie OZL, do wyboru Białorusinom zaproponowano dwie opcje: 17 września albo 14 listopada 1939 roku.
– 17 września 1939 roku rozpoczął się wyzwoleńczy pochód Armii Czerwonej, w wyniku którego doszło do zjednoczenia Zachodniej Białorusi i BSRR – czytamy na stronie OZL. Ta druga data dotyczy zaś przyjęcia uchwały Rady Najwyższe BSRR dotyczącej „przyjęcia zachodniej Białorusi w skład BSRR". Władze zapewniają, że trwa „szeroka dyskusja społeczna". W rzeczywistości zagłosować może każdy, niekoniecznie Białorusin, wystarczy podać adres poczty elektronicznej.
Ihar Melnikau jest znanym białoruskim historykiem, bada m.in. okres II RP i twierdzi, że do „pojednania Białorusinów" reżim wybrał niefortunną datę. – Radzieccy pogranicznicy pilnowali polsko-sowieckiej granicy aż do niemieckiej agresji na ZSRR w 1941 roku. Więc od września 1939 roku na tych terenach trwały represje i deportacje. Pozbywano się tak zwanych elementów niepożądanych. Tego nie można nazwać pojednaniem – mówi „Rzeczpospolitej" Melnikau. – Wtedy o Białorusinach mało kto myślał, bo granicę w 1939 r. wyznaczono pod Augustowem i Łomżą, a to już w żaden sposób nie były tereny białoruskie. Zresztą według paktu Ribbentrop-Mołotow granica miała być pod Warszawą. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego ZSRR wtedy dokonał agresji i zaatakował Polskę. Ale z punktu widzenia Białorusina i historyka zdaję sprawę też z tego, że bez tamtych wydarzeń nie byłoby współczesnej Białorusi.
Wskazuje, że za rządów Łukaszenki kontynuowano wyłącznie radziecką wykładnię historii, w świetle której wojna rozpoczynała się w czerwcu 1941 roku. Z kolei wydarzenia z 1939 roku, niewygodne z powodu układu Stalina z Hitlerem, od lat zamiata się pod dywan.
– To dobra okazja, by wykorzystać ten moment i przypomnieć o tamtych wydarzeniach społeczeństwu. Co się wtedy naprawdę działo, jakim kosztem i jakie znaczenie miało dla Białorusi to zjednoczenie. Większość mieszkańców naszego kraju prawie nic o tym nie wie – twierdzi Melnikau.