Wszak piętnastometrowa akwarela: „Wjazd orszaku ślubnego Konstancji Austriaczki i Zygmunta III do Krakowa" znana pod nazwą „Rulon polski" nieznanego malarza została nam zwrócona przez Szwecję. To unikatowe dzieło określano jako „Rolkę sztokholmską" ze względu na długotrwałe jej przechowywanie najpierw w Królewskim Archiwum, a następnie w Zbrojowni Królewskiej w Sztokholmie. Zagrabiono je prawdopodobnie w czasie potopu. Jednak przekazanie Polsce rolki przez ówczesnego premiera Olofa Palmego w 1974 r. to wyjątek, podobnie jak zwrot zdobyczy wojennych Wyspom Owczym. Jak pisze w katalogu do ekspozycji o łupach wojennych Zbrojowni Królewskiej profesor Andrzej Rottermund, zwrot był postrzegany w szwedzkich kręgach muzealnych jako „niepotrzebny". Wspaniałomyślny gest Szwedów pomyślany jako podarunek dla Zamku Królewskiego został zgłoszony do parlamentarnego rzecznika praworządności, by zweryfikować akt daru.
Szwedzi podkreślają, że żadnego kraju nie można zmusić do zwrotu i jeśli do tego dochodzi, to na zasadzie całkowitej dobrowolności. Z perspektywy Szwedów to zrozumiałe, ale warto przypomnieć, że w zbiorach publicznych i prywatnych północnego sąsiada jest wiele dzieł sztuki, które niegdyś cieszyły oczy w dworkach, pałacach i kościołach Polski. Z inwentarzy sztokholmskiego zamku z 1656 r. wynika np., że z Warszawy wywieziono 200 obrazów, 20 tureckich dywanów, 20 tureckich namiotów, instrumenty muzyczne, wiele mebli, marmur, porcelanę, stosy książek i manuskrypty. Zamek Lubomirskich w Wiśniczu ograbiono z dóbr w takim stopniu, że łupami wypełniono 150 karoc, które je wywiozły do spragnionego wiedzy i kultury sąsiada.
Niechęć oddawania łupów wojennych tłumaczy się w Szwecji tym, że niegdyś nie traktowano ich jako rzeczy kradzionych, lecz jako legalne dobro. Plądrowanie pokonanego wroga należało do reguł gry. Prawo brania opisał holenderski prawnik i historyk Hugo Grotius w dziele z 1625 r. „O prawie na wojnie i w czasie pokoju". I choć tę praktykę zaczęto kwestionować już w XVIII w., to międzynarodowe konwencje powstałe dla ochrony skarbów kultury pojawiły się dopiero na przełomie XIX i XX stulecia.
Często trudno rozstrzygnąć, któremu państwu albo fizycznej osobie zwrócić dany obiekt i na ten fakt powołuje się też Narodowa Rada Dziedzictwa. W zawirowaniach historii różne państwa powstawały, znikały z mapy i rodziły się na nowo. Dlatego bywa, że kradziona zdobycz z jednego kraju może dziś być własnością innego.
Czytaj także: Szwecja: wyrok w sprawie pobicia kobiety przez męża