Na całym świecie pacjenci z zespołem pęcherza nadreaktywnego korzystają z szerokiego wachlarza możliwości farmakologicznych, leczenia zachowawczego, inwazyjnego i środków absorpcyjnych. W Polsce są skazani na terapeutyczną pustynię.
– Pęcherz nadreaktywny to zespół objawów charakteryzujący się parciem na pęcherz, powodującym mimowolny wyciek moczu, oraz zwiększoną ilością mikcji w ciągu dnia i nocy – mówi prof. Ewa Barcz, ginekolog z Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM.
Choroba (w skrócie OAB) częściej dotyka kobiet. Prowadzi do wykluczenia z życia zawodowego i społecznego, nawet do depresji. Można temu zapobiec – jest skuteczne leczenie, ale żeby dostać receptę na refundowane leki, chorzy muszą wykonać inwazyjne i krępujące badanie urodynamiczne, które z medycznego punktu widzenia jest bezzasadne.
Tylko u nas taki zapis
W UE jest przynajmniej osiem refundowanych leków na OAB, w Polsce tylko dwa, refundowane jedynie częściowo i tylko pod warunkiem wykonania badania urodynamicznego.
– Zgodnie z ustawą badanie jest wymagane, by pacjent mógł dostać receptę na lek refundowany. Bez badania nie otrzyma zwrotu kosztów leczenia lub zapłaci za nie z własnej kieszeni. Nigdzie na świecie nie ma takiego wymogu – tłumaczy prof. Ewa Barcz.