Na niedawnym posiedzeniu Komisji IT CCBE (Europejska Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawnych) mówiono o wdrażaniu Data Act (rozporządzenia ws. danych) w pracy pełnomocników. Jak ta projektowana regulacja wpływa na adwokatów?
Poruszono dwa zagadnienia. Pierwsze o rekomendowaniu uwzględnienia w treści (bądź chociaż w motywach) Data Act, że jego postanowienia w żaden sposób nie uchybią tajemnicy zawodowej (adwokackiej). Różnie to jest definiowane w różnych krajach, ale chodzi o gwarancję poufności kontaktu obywatela z adwokatem. To wynika z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jak również z karty praw podstawowych (KPP). W obecnej wersji projektu Data Act nie ma takiego zastrzeżenia. Nie znaczy to, że jest niezgodny z KPP, ale ten brak może rodzić niepewność w niektórych sytuacjach, czy prawo to – jedno z podstawowych w demokracji – będzie realizowane.
A druga kwestia?
Wiąże się z po części z pierwszą, bo dotyczy ogólnej zasady z rozporządzenia ws. danych. Wynika z niej, że niezależnie od tego, czy adwokat będzie oferował swe usługi, czy korzystał z zewnętrznych, może pod tę regulację podlegać. I to jest bardzo niepokojące z perspektywy art. 14, w którym przewidziano, że w sytuacji „wyjątkowej potrzeby” czy „zagrożenia publicznego” będzie można się domagać od adwokata przekazania danych. CCBE zgłaszało konieczność doprecyzowania tych pojęć, bo są one zbyt ogólne. Z jednej strony oczywiście są potrzebne, ale z drugiej może rodzić to pokusę przedmiotowego wykorzystywania przepisów, by takie dane łatwo pozyskać w tym trybie. W obecnym kształcie projektu, bez odpowiednich zastrzeżeń, wyrażamy wątpliwość, czy to jest zgodne z kartą praw podstawowych (art. 52 ust. 1). Bo trudno tu mówić o adekwatności czy proporcjonalności działań, jeśli nie wiadomo, kiedy i na jakich warunkach będzie można je podejmować.
O jakich danych tu mówimy i kto mógłby się ich domagać?