We wtorek IOZ zbadała dwie kasacje pewnego radcy prawnego, od wyroków pozbawiających go prawa do wykonywania zawodu. Obie sprawy dotyczyły użycia niestosownych sformułowań wobec referendarz sądowej i pełnomocnika drugiej strony. I w obu sformułowania były podobne. Obwiniony stwierdził, że pani referendarz i pan pełnomocnik mogą sobie takie rady (jak wskazane w pismach, na które odpowiadał) dawać prywatnie odpowiednio mężowi lub żonie, bądź kochankowi/kochance. W pierwszym przypadku uznał wycenę dokonaną przez referendarz sądową jako sporządzoną "na licencji północnokoreańskiej dynastii Kimów" a argumenty przytoczone przez pełnomocnika w postępowaniu uznał za "bzdury uwłaczające powadze procesu rozwodowego".
Obrońca obwinionego (z urzędu) podkreślił jednak, że sądy dyscyplinarne nie zbadały w tym przypadku całości wypowiedzi i jej kontekstu, przede wszystkim tego czy istniała "rzeczowa potrzeba" użycia takich sformułowań (tj. działanie w interesie klienta), choć słowa te z pewnością przekraczały zakres przewidziany w zasadach etyki. Zwrócił jednak uwagę, że zostały one użyte w piśmie procesowym do konkretnego adresata, nie zaś publicznie.
W przypadku referendarz sądowej wywodził on, że jako przedstawicielka władzy (sądowniczej) może być poddawana surowszej ocenie -tj. obejmuje ją zasada "grubszej skóry" stosowana zwykle do przedstawicieli legislatywy i egzekutywy. W odpowiedzi rzecznik dyscyplinarny stwierdził, że władzy sądowniczej należy się właśnie szczególny szacunek, gdyż sprawuje ona funkcję kontrolną nad pozostałymi dwoma władami.
Czytaj więcej
Samorządy zawodowe mogą karać dyscyplinarnie swoich członków, ale muszą trzymać się definicji czynów określonych w przepisach powszechnie obowiązujących.
Obrońca podniósł też, że jego klientowi nie przyznano obrońcy z urzędu na etapie postępowania w sądach korporacyjnych, mimo że były ku temu przesłanki. Mieszkał on bowiem ok. 100 km od siedziby izby i był schorowany. W efekcie doszło do naruszenie jego prawa do obrony w postępowaniu dyscyplinarnym. Po trzecie - zasądzona kara była zdaniem obrońcy nieadekwatne wysoka, sądy mogły zamiast tego zawiesić prawo do wykonywania zawodu na okres do 5 lat.