Nieodpowiednie słowa to za mało by stracić prawa do wykonywania zawodu

Używanie niestosownych słów w korespondencji z sądem nie jest wystarczającą przyczyną pozbawienia radcy prawnego prawa do wykonywania zawodu - uznała Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN.

Publikacja: 20.06.2023 17:28

Nieodpowiednie słowa to za mało by stracić prawa do wykonywania zawodu

Foto: Adobe Stock

We wtorek IOZ zbadała dwie kasacje pewnego radcy prawnego, od wyroków pozbawiających go prawa do wykonywania zawodu. Obie sprawy dotyczyły użycia niestosownych sformułowań wobec referendarz sądowej i pełnomocnika drugiej strony. I w obu sformułowania były podobne. Obwiniony stwierdził, że pani referendarz i pan pełnomocnik mogą sobie takie rady (jak wskazane w pismach, na które odpowiadał) dawać prywatnie odpowiednio mężowi lub żonie, bądź kochankowi/kochance. W pierwszym przypadku uznał wycenę dokonaną przez referendarz sądową jako sporządzoną "na licencji północnokoreańskiej dynastii Kimów" a argumenty przytoczone przez pełnomocnika w postępowaniu uznał za "bzdury uwłaczające powadze procesu rozwodowego".

Obrońca obwinionego (z urzędu) podkreślił jednak, że sądy dyscyplinarne nie zbadały w tym przypadku całości wypowiedzi i jej kontekstu, przede wszystkim tego czy istniała "rzeczowa potrzeba" użycia takich sformułowań (tj. działanie w interesie klienta), choć słowa te z pewnością przekraczały zakres przewidziany w zasadach etyki. Zwrócił jednak uwagę, że zostały one użyte w piśmie procesowym do konkretnego adresata, nie zaś publicznie.

W przypadku referendarz sądowej wywodził on, że jako przedstawicielka władzy (sądowniczej) może być poddawana surowszej ocenie -tj. obejmuje ją zasada "grubszej skóry" stosowana zwykle do przedstawicieli legislatywy i egzekutywy. W odpowiedzi rzecznik dyscyplinarny stwierdził, że władzy sądowniczej należy się właśnie szczególny szacunek, gdyż sprawuje ona funkcję kontrolną nad pozostałymi dwoma władami.

Czytaj więcej

Radca prawny nie płacił czynszu za prywatną dzierżawę. Jest decyzja SN

 Obrońca podniósł też, że jego klientowi nie przyznano obrońcy z urzędu na etapie postępowania w sądach korporacyjnych, mimo że były ku temu przesłanki. Mieszkał on bowiem ok. 100 km od siedziby izby i był schorowany. W efekcie doszło do naruszenie jego prawa do obrony w postępowaniu dyscyplinarnym. Po trzecie - zasądzona kara była zdaniem obrońcy nieadekwatne wysoka, sądy mogły zamiast tego zawiesić prawo do wykonywania zawodu na okres do 5 lat.

Nie skorzystano też z możliwości usunięcia z zawodu poprzez uznanie przez Komisję wykonywania zawodu, że radca nie jest zdolny go wykonywać. Problem jednak w tym, że komisje te nie mogą zmusić nikogo do poddania się badaniom, a bez tego nie można wykazać tej niezdolności do wykonywania zawodu.

Rzecznik dyscyplinarny wskazał zaś, że jeśli wyroki zostaną uchylone, to i tak , sprawy będą umorzone, gdyż obwiniony został skreślony z listy radców (gdyż nie złożył w terminie kasacji w jednej ze spraw, a więc wyrok był prawomocny i został wykonany). Zauważył też, że sądy dyscyplinarne odniosły się do kwestii "rzeczowej potrzeby" oraz że tak surowa kara była efektem tego, że mimo poprzednich lżejszych kar (najpierw nagany, później zawieszenie na rok, w czasie którego i tak wykonywał on zawód) obwiniony nie zmienił postępowania.

Skład orzekający uznał, że skreślenie było niezasadne, gdyż obwinionemu przywrócono termin na wniesienie kasacji, co wstrzymywało wykonanie wyroku. Uznał też naruszenie prawa do obrony oraz niewspółmierność kary. Dotyczy ona bowiem danego deliktu, a nie "całokształtu kariery" - należy więc dostosować karę do stopnia szkodliwości czynu, a nie patrzeć przez prymat wcześniejszych, nieskutecznych kar. Ponadto w sprawie obrażonego pełnomocnika strony przeciwnej zwrócono uwagę, iż on sam mógł dopuścić się niestosownych sformułowań pod adresem klientki obwinionego, nawet jeśli ubrał je w słowa mieszczące się w zakresie norm etycznych (bo one również potrafią być obraźliwe, często nawet bardziej).

Izba Odpowiedzialności zawodowej SN przekazała  obie sprawy do ponownego rozpoznania w I instancji. Wskazał też, że być może samorząd powinien jednak spróbować postępowania przed komisją wykonywania zawodu. Sąd Najwyższy podkreślił przy tym, że nie odbiera korporacji prawa do usuwania z zawodu za delikty dyscyplinarne, ale rolą SN jest właśnie badanie, czy samorząd zawodowy robi to zgodnie z prawem.

sygn. akt: II ZK 56/22 i II ZK 79/22.

We wtorek IOZ zbadała dwie kasacje pewnego radcy prawnego, od wyroków pozbawiających go prawa do wykonywania zawodu. Obie sprawy dotyczyły użycia niestosownych sformułowań wobec referendarz sądowej i pełnomocnika drugiej strony. I w obu sformułowania były podobne. Obwiniony stwierdził, że pani referendarz i pan pełnomocnik mogą sobie takie rady (jak wskazane w pismach, na które odpowiadał) dawać prywatnie odpowiednio mężowi lub żonie, bądź kochankowi/kochance. W pierwszym przypadku uznał wycenę dokonaną przez referendarz sądową jako sporządzoną "na licencji północnokoreańskiej dynastii Kimów" a argumenty przytoczone przez pełnomocnika w postępowaniu uznał za "bzdury uwłaczające powadze procesu rozwodowego".

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Myśliwi kontra właściciele gruntów. Rząd chce chronić prawo własności
Podatki
Zapowiada się kolorowa jesień w podatkach. Wiemy, co planuje rząd Tuska
Praca, Emerytury i renty
Dodatek do emerytury. Wielu seniorów nie wie, że ma do niego prawo
Edukacja i wychowanie
Resort edukacji przygotowuje szkoły na upały. Będą nowe przepisy
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Sądy i trybunały
Czas na reformę. Rząd odkrywa karty w sprawie Sądu Najwyższego i neosędziów
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki