Żaden papież nie odwiedził wcześniej Półwyspu Arabskiego. Franciszek od niedzieli wieczór jest w drugim pod względem znaczenia kraju na tym terenie – w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (ZEA). Najważniejszego – Arabii Saudyjskiej – pewnie nigdy nie będzie mógł odwiedzić, bo jest to państwo zamknięte na inne wiary niż islam, który się tam narodził.
Czytaj także: Historyczna pielgrzymka Franciszka. Papież w ZEA
- Papież chce budować mosty. To bardzo ważne zadanie watykańskiej dyplomacji: nie wolno pozostawić świata muzułmańskiego samemu sobie. Watykan jest jedyną instytucją na świecie, która ma taki plan utrzymywania dialogu. Zjednoczone Emiraty Arabskie to najlepsza brama do takiego dialogu. Dlaczego? - Bo są zwesternizowane - tak tłumaczy „Rzeczpospolitej” istotę tej papieskiej podróży Jean-Francois Colosimo, francuski teolog (prawosławny), czołowy ekspert ds. chrześcijan na Bliskim Wschodzie, autor książki „Zbędni ludzie. Przekleństwo chrześcijan Wschodu”.
Czy to emiracki PR?
Sam Franciszek w nagranym przed wylotem przesłaniu mówił, że ZEA dążą do tego, by być „przykładem koegzystencji, braterstwa i miejscem spotkań różnych cywilizacji i kultur”.
Władze Emiratów też chcą podkreślić, że zależy im na dialogu i na pokoju. Wcześniej wspierały skrajnych fundamentalistów w krajach ogarniętych rewolucjami arabskimi i wojnami domowymi (w tym w Syrii), od których szczególnie cierpiała mniejszość chrześcijańska.
Dlatego pojawiają się podejrzenia, że przyjmowanie papieża to czysty PR.
Nie zgadza się z tym Liz Cookman, dziennikarka „The National”, czołowej angielskojęzycznej gazety w regionie (wydawanej w Abu Zabi i należącej do prywatnej firmy wicepremiera ZEA Mansura bin Zajeda an-Nahjana).
- Widać dążenie do zaakceptowania chrześcijan w Emiratach, samych katolików jest tu milion. Rząd dał im ziemię pod budowę świątyń. To wszystko jest reakcją na to, że w wielu krajach muzułmańskich chrześcijanie są prześladowani, a Emiraty chcą być przykładem tego, że może być inaczej – mówi „Rzeczpospolitej” Liz Cookman.
Masowa msza na ziemi islamu
Do najbardziej niezwykłego wydarzenia dojdzie we wtorek rano – papież odprawi mszę świętą w miasteczku sportowym noszącym imię założyciela państwa szejka Zajeda. Ma być na niej 130 tysięcy ludzi, nie tylko katolików.
- Tak masowe wydarzenie na tak zwanej ziemi islamu to bardzo ważny symbol, podkreślenie, że różnorodność jest tu możliwa. Sukces Zjednoczonych Emiratów opiera się na zatrudnieniu wielu bardzo dobrze opłacanych specjalistów zachodnich, ale także na słabo opłacanych pracownikach zagranicznych żyjących prawie w stanie niewolnictwa, którzy w dużej części są chrześcijanami, pochodzącymi z Filipin czy Indii. Migranci to ważny problem dla papieża, globalizacja zobowiązuje do uznania różnorodności i koegzystencji. Jeśli chcesz być nowoczesny i zachodni, to musisz być i zachodni i z ducha, a nie tylko poprzez budowle w stylu zachodnim i zachodnie udogodnienia. Jeśli masz migrantów, musisz dać im prawa. Nie wystarczy zezwolić na budowę kościołów, musisz iść dalej – podkreśla prof. Jean-Francois Colosimo.