Niestety sytuacja w regionie jest bardziej skomplikowana. Wydaje się, że w tej sytuacji Turcja powinna być traktowana jako geopolityczny atut dla Europy i dla NATO. Czy zatem Unia Europejska odejdzie od ideologicznego postrzegania Ankary, poświęci swoje ambicje przekształcania wszystkiego według lewicowo-liberalnej miary i dostrzeże w Turcji sojusznika w polityce stabilizowania naszych południowo-wschodnich granic? Czy Europę stać na szachowy gambit?
Trudne relacje
Od wielu lat relacje Unii Europejskiej z Turcją są delikatne, delikatnie mówiąc. Od lat nie ma postępu w negocjacjach akcesyjnych. Europa piętrzy problemy, a czasem nawet otwarcie wypowiada się, że Turcja nie kwalifikuje się do członkostwa w UE. Prawdą jest, że Turcja też nie ułatwia Europie tych negocjacji akcesyjnych. Przemiany tureckie były przedstawiane Europie jako budowa „islamskiej chadecji”. Marnie to wychodzi jak dotąd w oczach Europejczyków. Z europejskiej perspektywy, turecka polityka wygląda czasem jak dwa kroki naprzód, krok w tył i krok w bok.
Pretekstem przez lata do blokowania tureckiej akcesji były szeroko rozumiane kwestie praw człowieka w Turcji. Rzeczywiście, wiele rozwiązań społecznych i obyczajowych odbiega od europejskich standardów. Szczególnie od standardów lewicowo-liberalnych i laickich. W wielu krajach europejskich dominuje zatem niechęć do przyjęcia, do struktur europejskich, muzułmańskiego kraju, którego tylko ok. 3 proc. terytorium znajduje się na kontynencie europejskim.
Jednak poza islamem dominują realne i twarde kwestie polityczne i ekonomiczne. Wejście prawie 80-cio milionowej Turcji do Unii Europejskiej zmieniłoby układ sił w mechanizmach decyzyjnych. Ani Berlin, ani Paryż nie godzą się na ew podzielenie się swoimi prerogatywami politycznymi z Ankarą. Turcja jest też potężną gospodarką należącą do G-20. Jednak w kilku dziedzinach kwalifikowałaby się jako petent do funduszy europejskich. Na pewno do dopłat rolnych i funduszy spójnościowych dla wschodnich prowincji. Nie ma w Europie klimatu na taki transfer. Stąd również z ekonomicznego punktu widzenia wykorzystuje się różne preteksty, aby zablokować tureckie członkostwo w Unii.
Trudna geopolityka
Niestety od lat Unia Europejska i również NATO, ignorowały interesy bezpieczeństwa Ankary. Należy przecież pamiętać, że Turcja leży w bardzo niebezpiecznym regionie. Od dziesięcioleci w jej sąsiedztwie toczy się konflikt izraelsko-palestyński i arabski. Dla Turcji, która przez kilkaset lat dominowała w regionie jest to delikatna sytuacja. Nie ma w Turcji sympatii pro-arabskich, pro-palestyńskich. Jednoczy jednak islam i chęć zaistnienia w tym świecie. Z drugiej strony pamięta się w Ankarze, że po kryzysie cypryjskim z lat 70-tych to Izrael wyciągnął rękę do izolowanej Turcji. Ankara stara się zatem utrzymywać w tej kwestii równowagę.