– Z powodu zakazu lotów nie mogłem uczestniczyć w uroczystościach pogrzebowych. Bardzo żałuję, bo chciałem osobiście oddać hołd rodzinie państwa Kaczyńskich i Polakom – powiedział wczoraj Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny NATO. Tymi słowami zaczął swoje comiesięczne spotkanie z prasą. Jak tłumaczył „Rz” rzecznik prasowy NATO Robert Pszczel, do ostatniej chwili był planowany wylot. – Ostatecznie w sobotę późnym wieczorem zapadła decyzja, że sekretarz generalny nie jedzie. Nad Danią, gdzie był przez weekend, sytuacja w powietrzu była wyjątkowo trudna – powiedział Pszczel.
Rasmussen miał dolecieć do Brukseli, skąd przywódcy UE i NATO dotarliby do Krakowa jednym samolotem, wypożyczanym na takie okazje przez belgijskie władze ich rodakowi Hermanowi Van Rompuyowi, szefowi Rady Europejskiej. Na pokładzie miał też być przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i polski komisarz Janusz Lewandowski.
– Decyzja zapadła w sobotę w nocy. Cały czas zmieniały się terminy zamknięcia nieba – tłumaczy Jesus Carmona, rzecznik przewodniczącego Rady UE. Jak przypomina, Van Rompuy był jednym z pierwszych, który poinformował o swoim zamiarze przyjazdu na pogrzeb (powiedział o tym dzień po katastrofie). – Bardzo chciał, ale się nie udało. To była siła wyższa – mówi rzecznik. Według niego w chwili, gdy okazało się ostatecznie, że lot jest niemożliwy, nie było już możliwości dotarcia do Krakowa samochodem. Janusz Lewandowski, polski komisarz, także jest przekonany o dobrej woli przywódców UE.
– Do ostatniej chwili, mimo zastrzeżeń i restrykcji, lot był planowany. Dopiero o północy w sobotę dostaliśmy kategoryczny zakaz lotu – powiedział polskim dziennikarzom. I przypomniał, że w sobotę, kilka godzin po katastrofie, Barroso złamał zasady protokołu dyplomatycznego i zdecydował o bezprecedensowym opuszczeniu unijnych flag do połowy masztu przed budynkiem Komisji Europejskiej.
[ramka][srodtytul] Zakpił ze zmarłego prezydenta[/srodtytul]