Węgry zalało czerwone błoto

Czterech zabitych, ranni, zatruta ziemia. To skutki wycieku z węgierskiej fabryki aluminium

Aktualizacja: 06.10.2010 04:38 Publikacja: 06.10.2010 03:19

W Devecser czerwone błoto było wszędzie, miejscami sięgało do wysokości 2 metrów

W Devecser czerwone błoto było wszędzie, miejscami sięgało do wysokości 2 metrów

Foto: AFP

To straszny widok: czerwona maź oblepia domy, drzewa, płoty, samochody. Potężna fala, zawierająca toksyczne substancje, które wyciekły z fabryki aluminium w Ajka, niszczyła nie tak, jak “zwykła” powódź. Ług i metale nieżelazne są wysoce toksyczne, a na dokładkę powodują szybką korozję metali.

Według premiera Węgier Viktora Orbana wyciek mógł zostać spowodowany przez błąd człowieka. – Nie ma żadnych dowodów, że przyczyna wycieku była naturalna. Skoro tak, musi być uznany za spowodowany przez ludzi – stwierdził. Dodał przy tym, że nie ma oznak podwyższonej radiacji – a pozostałości po rafinacji boksytów mogą być lekko radioaktywne.

Zbiornik z czerwonym błotem – odpadkami z fabryki – uległ uszkodzeniu w poniedziałek. Wypłynęło z niego 700 tys. metrów sześciennych szlamu, który wdarł się do siedmiu wsi i miasteczek. W efekcie zmarły co najmniej cztery osoby, a 120 jest rannych. Sześć uznano za zaginione. W Devecser czerwone błoto sięgało do wysokości 2 metrów. – Moja wanna pełna jest czerwonego szlamu... Gdy pękła tama, był straszny huk. Byłem w ogrodzie i biegłem do stopni domu, ale woda wznosiła się szybciej, niż ja mogłem biec – mówił 60-letni Ferenc Steszli. Uratował się, bo udało mu się wejść na stół.

– W domu był mój synek, zdołał uciec na dach. 85-letni ojciec usiłował przytrzymać mnie w oknie, ale musiał zostać zabrany do szpitala z poważnymi ranami nogi – opowiadał inny poszkodowany.

Dr Peter Jakabos ze szpitala w Gyor, dokąd ewakuowano wielu rannych, mówił w państwowej telewizji, że osoby poparzone chemikaliami będą musiały długo się leczyć. Jak podała BBC, mieszkaniec Devecser Robert Kis opowiadał, że jego ojciec został zabrany śmigłowcem do Budapesztu po tym, jak czerwone błoto przepaliło mu ciało “aż do kości”.

Wczoraj rząd węgierski wprowadził stan nadzwyczajny w trzech komitatach (województwach) – Veszprem, Gyor–Moson–Soprom i Vas. Bezpośrednio zagrożony jest ten pierwszy – tam doszło do katastrofy – a dwa pozostałe z nim sąsiadują. Policja wszczęła śledztwo, by ustalić przyczyny tragedii.

Liczne zespoły ratowników – około 500 osób, w tym policjanci i żołnierze – usiłowały zapobiec przedostaniu się niebezpiecznych substancji do Dunaju. Według szefa węgierskiego MSW Sandora Pintera są duże szanse, że się to uda. Inni usiłowali zmyć czerwone błoto z ulic zalanych miejscowości. Ale pracy jest jeszcze bardzo wiele i może potrwać długo.

Zdaniem eksperta organizacji ekologicznej Greenpeace Kateriny Ventusowej efekt wycieku może być gorszy niż gdy w Baia Mare w Rumunii rzeki Tisa i Dunaj zostały zatrute przez cyjanek. – To jest siedem razy większy wyciek niż tamten – mówiła. – Jego wpływ na środowisko może być ogromny, a czas potrzebny do neutralizacji szkodliwych odpadów bardzo długi – dodała. Na razie bezpośrednio dotkniętych katastrofą jest 7 tys. ludzi; 390 osób ewakuowano.

Właściciel fabryki MAL Zrt. informował, że zbiornik badano w poniedziałek jeszcze przed dramatycznymi wydarzeniami, ale nic nie wskazywało na jego uszkodzenie. Podkreślił, że szlam – zgodnie z normami UE – nie był zakwalifikowany jako niebezpieczny odpad. Jego zdaniem 96 – 98 proc. zawartości zbiornika dalej się w nim znajduje i nie ma niebezpieczeństwa kolejnego wycieku.

Ajka położona jest 160 km od Budapesztu i bardzo blisko jeziora Balaton, zaledwie 39 km od znanej miejscowości Balatonfüred. Katastrofa może więc mieć ogromne skutki dla węgierskiego przemysłu turystycznego, skupionego właśnie wokół Balatonu.

To straszny widok: czerwona maź oblepia domy, drzewa, płoty, samochody. Potężna fala, zawierająca toksyczne substancje, które wyciekły z fabryki aluminium w Ajka, niszczyła nie tak, jak “zwykła” powódź. Ług i metale nieżelazne są wysoce toksyczne, a na dokładkę powodują szybką korozję metali.

Według premiera Węgier Viktora Orbana wyciek mógł zostać spowodowany przez błąd człowieka. – Nie ma żadnych dowodów, że przyczyna wycieku była naturalna. Skoro tak, musi być uznany za spowodowany przez ludzi – stwierdził. Dodał przy tym, że nie ma oznak podwyższonej radiacji – a pozostałości po rafinacji boksytów mogą być lekko radioaktywne.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!