Rodziny ofiar ze Smoleńska startują do parlamentu

Kampania. Krewni ofiar zapowiadają, że zajmą się na Wiejskiej prawami kobiet, edukacją, kulturą i polityką historyczną

Publikacja: 27.08.2011 01:58

Najwięcej bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej startuje z list PiS. Na zdjęciu uroczystości żałobne

Najwięcej bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej startuje z list PiS. Na zdjęciu uroczystości żałobne 17 kwietnia 2010 r. na placu Piłsudskiego w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek Dominik Pisarek

– Siłą rzeczy te osoby zawsze będą utożsamiane z tematem smoleńskim. Już za późno na zmianę wizerunku, nawet jeśli będą się prezentować jako lekarz, dziennikarz czy prawnik, to opinia publiczna i tak będzie miała ich przed oczami jako żałobników ze smoleńską kokardą w klapie – ocenia dr Wojciech Jabłoński, ekspert ds. marketingu politycznego.

Dodaje, że choć niektórzy ze startujących mają doświadczenie w wyborach, np. na szczeblu samorządowym, trudno im będzie o sukces. Powód? – Temat smoleński przestał być dla wyborców nośny – wyjaśnia.

Potwierdza to Edmund Klich, były polski przedstawiciel akredytowany przy rosyjskim Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, który sam zresztą ubiega się o mandat senatora z Leszna. Do przyjścia na spotkania zachęca wyborców m.in. plakatem z rysunkiem spadającego tupolewa. – Mam zasługi w wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej. Informowałem opinię publiczną, walczyłem o to, by prawda wyszła na jaw – podkreśla. I z żalem dodaje, że podczas spotkań przy  okazji promocji jego książki widać, iż zainteresowanie sprawą katastrofy jest coraz mniejsze.

Także kandydaci mają świadomość, że temat Smoleńska nie wystarczy, by zyskać mandat.

– Gdybym miała startować po to, by zajmować się tą sprawą, bardzo źle by to o mnie świadczyło. Nie myślę takimi kategoriami – zapewnia Małgorzata Szmajdzińska, wdowa po wicemarszałku Jerzym Szmajdzińskim, kandydatka SLD do Sejmu z Legnicy. Dodaje, że interesują ją sprawy społeczne, zwłaszcza prawa kobiet. – Jestem prawniczką, myślę, że w Sejmie mogę się przydać – przekonuje.

Paweł Deresz, były dziennikarz, który do tej pory prowadził kampanie wyborcze swojej żony Jolanty Szymanek-Deresz, a teraz startuje z Płocka do Senatu jako kandydat bezpartyjny popierany przez SLD: – Nigdy nie słyszałem, by ktoś mi zarzucił granie katastrofą.

Nawet ci, którzy bardzo mocno angażują się w wyjaśnianie przyczyn smoleńskiej tragedii, deklarują, że nie będzie to jedyny temat ich kampanii i działalności w parlamencie.

– Na pewno nie chcemy być, jak to mówią Amerykanie, politykami „one mission" – zapewnia Magdalena Pietrzak-Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. Jeszcze na początku roku ostro komentowała plany spotkania Bronisława Komorowskiego z Dmitrijem Miedwiediewem w rocznicę katastrofy smoleńskiej, mówiąc, że „prezydent nie powinien się spotykać z morder- cami". Teraz, gdy startuje do Sejmu z warszawskich list PiS, wymienia, że w przyszłej kadencji chciałaby się zająć: edukacją, polityką społeczną i kulturą.

– Polityka historyczna przede wszystkim – podkreśla Andrzej Melak, brat zmarłego w Smoleńsku Stefana Melaka, przewodniczącego Komitetu Katyńskiego. Ale dodaje, że jako rzemieślnik chciałby w Sejmie, do którego startuje z warszawskich list PiS, pracować nad ustawami wspierającymi polski drobny biznes.

Zuzanna Kurtyka, lekarz i wdowa po Januszu Kurtyce, prezesie IPN, to kandydatka PiS do Senatu w Krakowie. Swój program krótko wyłuszczyła na stronie internetowej: „Życie dzieci jest dobrem najwyższym. Służba zdrowia, edukacja, rodzina". Cytując napisany przez męża wstęp do książki o zbrodni katyńskiej, dodała: „Służba ojczyźnie ma niekiedy wielką cenę, a obowiązkiem państwa jest pamiętać o tych, którzy w tej służbie oddali życie". – Swoją pracę traktuję jako spłatę zobowiązań wobec męża, a także pozostałych osób, które zginęły w służbie Polsce, w służbie wartościom, nad którymi do 10 kwietnia 2010 r. niewiele się zastanawiałam – mówi Kurtyka.

PiS zabiegało też o start Małgorzaty Wassermann, prawniczki i córki zmarłego Zbigniewa Wassermanna, byłego koordynatora służb specjalnych. Odmówiła. – Dobre rzeczy można robić w każdym zawodzie, a nie chcę słyszeć, że na kanwie katastrofy zyskuję jakieś korzyści dla siebie – wyjaśnia. Ale przyznaje, że kibicuje rodzinom startującym w wyborach.

Na listach PiS znaleźli się też byli współpracownicy prezydenta Lecha Kaczyńskiego: Maciej Łopiński, Jacek Sasin, Anna Fotyga, Witold Waszczykowski i Andrzej Duda. – Chcemy kontynuować politykę Lecha Kaczyńskiego, politykę wyrównywania szans – deklaruje ten ostatni.

– Wątek katastrofy smoleńskiej tak czy owak w kampanii będzie się pojawiał – uważa dr Maciej Drzonek, politolog. – Dobrze, że rodziny startują z różnych list, dzięki temu w debacie publicznej uniknie się zarzutu, że któraś partia gra katastrofą.

Jego zdaniem szansę na wejście do parlamentu mają zwłaszcza kandydaci smoleńscy startujący z list PiS, bo wśród jego elektoratu są rozpoznawalni, zwłaszcza gdy mają znane nazwisko, np. Gosiewski.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora:  w.wybranowski@rp.pl

– Siłą rzeczy te osoby zawsze będą utożsamiane z tematem smoleńskim. Już za późno na zmianę wizerunku, nawet jeśli będą się prezentować jako lekarz, dziennikarz czy prawnik, to opinia publiczna i tak będzie miała ich przed oczami jako żałobników ze smoleńską kokardą w klapie – ocenia dr Wojciech Jabłoński, ekspert ds. marketingu politycznego.

Dodaje, że choć niektórzy ze startujących mają doświadczenie w wyborach, np. na szczeblu samorządowym, trudno im będzie o sukces. Powód? – Temat smoleński przestał być dla wyborców nośny – wyjaśnia.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!