- Tutaj przynajmniej mamy okazję się pomodlić. W domu przed telewizorem się tego nie robi - mówi z przekonaniem Bogdan Freytag z Poznania. Rano założył czarny garnitur, chwycił narodową flagę przybraną kirem i ruszył na plac Mickiewicza, pod pomnik Mickiewicza i Poznańskie Krzyże. Właśnie tam stanął jeden z dwóch telebimów, na którym można było obejrzeć transmisję pogrzebu prezydenckiej pary. Drugi umiejscowiony został kilkaset metrów dalej - przed poznańskim Zamkiem.
Mieszkańcy zaczęli tam ściągać mniej więcej od południa. Na plac Mickiewicza przyjechał między innymi wojewoda Piotr Florek oraz marszałek Wielkopolski Marek Woźniak. Łącznie zgromadziło się tam kilkaset osób. Pod Zamkiem było ich może około setki. Ale o precyzyjne wyliczenia trudno, ponieważ pod telebimami, choćby na kilka minut, zatrzymywało się sporo przechodniów. - Myślałam, że ludzi będzie trochę więcej. Widocznie woleli zostać domach. Każdy przeżywa smutek na swój sposób. Ja wolę w grupie, bo tylko tak można naprawdę poczuć atmosferę tych dni - podkreśla Agnieszka Rawska, która w centrum Poznania zjawiła się z grupką znajomych. Każdy z nich ubrał się na czarno. Każdy przyniósł białego tulipana.
Ponad 500 osób oglądało krakowskie uroczystości na telebimie w Gdańsku. Na plac Solidarności, gdzie stoi Pomnik Poległych Stoczniowców ludzie przyszli z kwiatami i flagami. - Jak na Gdańsk osób jest niewiele. Zapewne wielu wybrało się dzień wcześniej do Warszawy - przypuszcza Jarosław Olczak, jeden z mieszkańców. Pod pomnik przyjechał rowerem. - Zależało mi, aby być z tymi wszystkimi ludźmi, choć prezydent Kaczyński to nie moja opcja polityczna - przyznawał.
Wrocław ofiary katastrofy pod Smoleńskiem zaczął żegnać już w piątek. Na rynku została odprawiona ekumeniczna msza. - Dzięki wam cały świat dowiedział się o zbrodni katyńskiej, a przede wszystkim Rosjanie - podkreślał podczas niej arcybiskup Marian Gołębiewski, metropolita wrocławski. - Z niesmakiem obserwuję media, które teraz wylewają krokodyle łzy, a za życia nie powiedziały o prezydencie dobrego słowa - dodawał. W sobotę i niedzielę mieszkańcy Wrocławia znów gromadzili się na rynku oraz w pobliskim kościele św. Elżbiety. To właśnie tam ustawione zostały telebimy, na których można było oglądać przekaz najpierw z Warszawy, a potem Krakowa.
Na transmisję uroczystości pogrzebowych władze Lublina wybrały mogący pomieścić nawet kilkanaście tysięcy osób Plac Zamkowy. Ustanowiono tam dwa telebimy, zamknięto ulice dojazdowe, a nad bezpieczeństwem czuwali policjanci, strażnicy miejscy, harcerze i służby medyczne. Specjalne zaproszenie do wspólnego oglądania wydarzeń z Warszawy i Krakowa wystosował prezydent Lublina Adam Wasilewski. "Są takie chwile w życiu społeczeństw, narodów, gdy ludzie częściej niż zwykle, mocniej niż zwykle chcą być blisko siebie, razem. Jest teraz taki czas w naszej Ojczyźnie. Jedni z nas przeżywają go głęboko w domach, inni jadą do stolicy i pod Wawel, jeszcze inni w sobotę i niedzielę zgromadzą się u siebie, jak lublinianie na placu Zamkowym" - napisał w zaproszeniu prezydent Lublina.