Mariusz Handzlik był człowiekiem nietypowym. Wysoki urzędnik państwowy i dyplomata, przez ostatnie 18 lat piastował szereg ważnych funkcji publicznych. Ostatnio kierował polityką zagraniczną Pałacu Prezydenckiego. Znakomicie wykształcony, znający języki, profesjonalista w pełni znaczenia tego słowa. A jednocześnie ideowiec.
— Wszystko co robił, robił z zaangażowaniem i oddaniem. Był romantykiem. Przy dobrej whisky czy winie potrafił rozmawiać do rana o życiu, polityce, dzieciach, które tak bardzo kochał. „Świat stoi przed nami otworem, nie możemy tego zmarnować” mówił. Nie mogę uwierzyć, że nie usłyszę już jego słów pełnych entuzjazmu i pasji — wspomina przyjaciółka Handzlika adwokat Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Handzlik był patriotą bez kompleksów. — Robił wszystko by Polska kojarzyła się z krajem wielkich możliwości, pięknych stron, otwartych ludzi. W Nowym Jorku, Waszyngtonie czy Genewie czuł się jak u siebie w domu. Gdy 13 i 14 kwietnia odbyły się w Warszawie msze żałobne w jego intencji przyjechali na nie przyjaciele Mariusza z całego świata, ludzie różnych wyznań i narodowości — mówi Turczynowicz-Kieryłło.
[srodtytul] Gruziński order[/srodtytul]
Mariusz Handzlik był zwolennikiem idei jagiellońskiej. Dostrzegał wspólnotę losów Polski, Ukrainy, Litwy i innych krajów zagrożonych przez rosyjskie ambicje imperialne. Uważał, że państwa te powinny ze sobą ściśle współpracować. — Rozmawiając z Mariuszem czułem ducha Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Lubił mówić o historycznej, duchowej misji Litwy i Polski. Z wielkim szacunkiem mówił o Litwie podkreślając, że „przed Bogiem wszyscy jesteśmy równi” — mówi były litewski wiceminister spraw zagranicznych Žygimantas Pavilionis.