W rozpoczynającym się tygodniu mamy usłyszeć resztę szczegółów. Chociaż pewnie też nie wszystkie. Ta niepewność skłoniła Wizz Aira i Ryanaira do przesunięcia na bliżej niekreślony czas lotów do/z Polski. Ale dzisiaj już widać, że nawet w tych krajach, gdzie lotnictwo już teraz jest stopniowo uwalniane i przepisy wydają się przejrzyste, wcale nie jest łatwo.
Najlepszym przykładem niespójnych przepisów jest sobotni rejs Eurowings z Duesseldorfu do Olbii na Sardynii. Mimo, że wszystko w Niemczech odbyło się zgodnie obowiązującymi procedurami uzgodnionymi przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) i Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego, to Airbus 320 należący do niemieckich linii niskokosztowych Eurowings musiał zawrócić znad śródziemnomorskiej wyspy i wrócić do Duesseldorfu, ponieważ nie uzyskał tam zgody na lądowanie. I to mimo, że przed wylotem ją miał. Jak pisze „Corriere della Sera" włoskie Ministerstwo Infrastruktury i Transportu otworzyło od 23 maja lotnisko w Olbii dla rejsów komercyjnych, w tym regularnego ruchu. Tymczasem władze regionalne postanowiły zablokować tę decyzję. Tyle, że Eurowings nie zostały o tym poinformowane do czasu, kiedy otrzymały zakaz lądowania. W tej sytuacji maszyna musiała zawrócić i po 4 godzinach lotu wylądowała w Duesseldorfie.