Na rodzimym rynku elektrycznych hulajnóg wkrótce może się pojawić zupełnie nowy model najmu. Dotąd można było pozostawiać wypożyczony pojazd na chodniku, w dowolnym miejscu w ramach strefy obsługiwanej przez danego operatora. Od niedawna rozwijana jest też koncepcja hubów – miejsc, w których można pożyczać i parkować jednoślady na minuty.
Ale nowy koncept to zupełnie inna formuła: zakłada wykorzystanie publicznych stacji dokująco-ładujących. Niewielkich rozmiarów stanowisko umożliwi, by pozostawiana w nim hulajnoga (podobnie jak ma to miejsce w przypadku rowerów miejskich na minuty) była zabezpieczana, a dodatkowo nie wymagała obsługi serwisowej w celu jej naładowania. Takie niewielkie jedno- czy kilkustanowiskowe stacje mogłyby być rozlokowane nie tylko na terenach samorządowych, ale też na prywatnych działkach. Model ten globalnie wdraża estońska firma Duckt.

Duckt parkuje i ładuje
Teraz Duckt bacznie przygląda się naszemu rynkowi. Jak się dowiedzieliśmy, startup, który niedawno wszedł ze swoimi stacjami na nowojorski Manhattan, myśli o kooperacji z władzami polskich miast.
– Uważamy polski rynek za wielce obiecujący. Obserwujemy, jak szybko rośnie liczba operatorów mikromobilności oraz samych pojazdów na ulicach polskich miast. To generuje pilne zapotrzebowanie na rozwiązania takie jak nasze, pozwalające uporządkować przestrzeń publiczną i integrować mikromobilność z systemami transportu publicznego – mówi „Rzeczpospolitej" Cagri Selcuklu, dyrektor zarządzający Duckt.