Sprawą - określaną już jako "skandal na polskiej kolei" — posłowie zajęli się we wtorek, 27 lutego 2024 r. Przypomnijmy, pociągi Newagu zaczęły nagle stawać w określonych miejscach i datach. W konsekwencji, pasażerowie nagle stawali w obliczu paralizu komunkacyjnego, a pociągi trafiały do serwisu. Dodajmy - serwisu prowadzonego tylko przez Newag.
Posłowie kontra Newag. „To nie są typowe sytuacje”
Na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Wykluczenia Transportowego posłowie wysłuchali relacji przedstawicieli kolei, których dotknęły te problemy. Dziennikarze Onetu relacjonowali następująco:
Przedstawiciel Kolei Dolnośląskich mec. Mirosław Eulenfeld: "W czerwcu 2022 r. kolejne pojazdy jeżdżące na Dolnym Śląsku były unieruchamiane z niewiadomych przyczyn. Newag jako jedyny złożył wtedy ofertę na diagnozę swoich pojazdów i dostał od nas cztery pociągi do sprawdzenia. W cudowny sposób po wizycie w Newagu zostały uruchomione. Do tej pory, czyli od prawie dwóch lat, nie dostaliśmy jednak raportu, co było przyczyną tych usterek, a diagnoza kosztowała nas kilkaset tysięcy złotych. Newag, nie dając nam raportu, do dziś nie wywiązał się więc z umowy"
Czytaj więcej
Medialne doniesienia dotyczące niedawnych tajemniczych awarii pociągów Newagu zatrzęsły kursem firmy.
Zbigniew Konieczek, prezes Newagu: "Niedawno przekazaliśmy go do prowadzącej śledztwo krakowskiej prokuratury. Ona wyjaśnia sprawę". I precyzował, że diagnoza kosztowała 200 tys. zł, czyli nie kilkaset tysięcy zł, a poza tym umowa została wykonana.