Nabiera tempo śledztwo w sprawie dziwnych usterek w pociągach nowosądeckiego producenta Newag. Do siedziby spółki w Nowym Sączu weszła policja oraz prokurator. Śledczy pojawili się także w warsztatach w Kołobrzegu oraz Szczecinie serwisujących składy produkowane przez firmę. Według wyjaśnień Prokuratury Regionalnej w Krakowie, miało to związek z zabezpieczaniem materiałów związanych z prowadzonym dochodzeniem.
Jest ono związane z serią trudnych do wyjaśnienia awarii pociągów Impuls. Jak na początku grudnia ubiegłego roku sugerowały informacje medialne, mogło dojść do manipulowania oprogramowaniem lokomotyw, które psuły się m.in. po naprawach lub przeglądach technicznych w warsztatach firm konkurencyjnych, czyli nie prowadzonych przez Newag. Miało to sugerować, że tylko Newag jest w stanie skutecznie serwisować produkowane przez siebie pociągi, na co nie ma wyłączności. Wynajęty przez kilka firm naprawiających tabor zespół hakerów z grupy Dragon Sector miał stwierdzić, że w programach sterujących składami zaszyto oprogramowanie blokujące ich uruchomienie, które uaktywniało się po spełnieniu określonych warunków.