Fotele znajdujące się tuż obok drzwi zapasowych, tuż za skrzydłem, zepsuły się podczas rejsu poprzedzającego lot 5 stycznia 2024 z Portland w Oregonie do Ontario w Kalifornii, podczas którego doszło do awarii. Wtedy wyłączono je z użytku i nie mógł tam siedzieć żaden pasażer. Tylko dlatego nie było ofiar śmiertelnych tego incydentu, a lekkie obrażenia odniosło tylko 8 osób, w tym jeden członek załogi. Te miejsca są chętnie wybierane przez pasażerów, ponieważ mają więcej miejsca na nogi, a za ich rezerwację trzeba dopłacać.
Nowe kontrole w Boeingu
Boeing nie dyskutował z śledczymi z NTSB i wziął na siebie pełną odpowiedzialność. „Jakiekolwiek nie byłyby ostateczne wnioski, Boeing odpowiada za to, co się wydarzyło. Taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć w jakiejkolwiek maszynie, która opuściła naszą fabrykę. Po prostu musimy bardziej się starać, żeby zadowolić naszych klientów i pasażerów” – czytamy w oświadczeniu prezesa Boeinga, Dave'a Calhouna, po opublikowaniu raportu NTSB.
Czytaj więcej
Prezes Ryanaira Michael O’Leary przekonywał w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, już po incydencie w Alaska Airlines, że pasażerowie nie mają wątpliwości, iż maszyna, którą polecą, jest bezpieczna. Ale jest inaczej.
Nowe środki, mające wzmocnić kontrolę, już zostały w Boeingu wprowadzone. Więcej będzie inspekcji, które wesprą pracowników z taśmy w dążeniach do poprawy jakości. Pojawią się także kontrolerzy zewnętrzni, którzy ocenią procesy naprawcze. Niezależnie od tego, do fabryki Boeinga w Renton pod Seattle, gdzie produkowane są MAX-y, udało się już dwudziestu przedstawicieli amerykańskiego regulatora rynku lotniczego (FAA), którzy prowadzą audyt procesów.
Błąd w produkcji B737 MAX 9
Raport NTSB liczy 19 stron i jest określany jako wstępny. Został opublikowany we wtorek wieczorem czasu zachodniego wybrzeża USA. Stwierdzono w nim, że 4 rygle mocujące drzwi zapasowe do kadłuba maszyny, nie mogły zostać wyrwane z powodu różnicy ciśnień, bo ich tam nie było już w czasie, kiedy B737 MAX 9 w listopadzie 2023 r. opuszczał fabrykę.