Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych (IATA) ogłosiło kres dramatycznego okresu załamania w podróżach i gigantycznych strat. Na dorocznym kongresie branży, tym razem w Ad-Dausze w Katarze, organizacja podała prognozy dotyczące ruchu i wyników finansowych.
– Linie lotnicze działają prężnie, wykazując się odpornością na przekór gospodarczej niepewności. Szybko ograniczają straty, a na horyzoncie widać zyski. Powinny pojawić się w 2023 roku – przekonywał Willie Walsh, dyrektor generalny IATA.
To dobra informacja dla umęczonej pandemią branży, która w 2020 roku straciła prawie 140 mld dol., za rok później 42 mld dol. Według najnowszych prognoz w tym roku strata wyniesie 9,7 mld dol., prawie połowę mniej, niż przewidywano jeszcze jesienią.
Co prawda nie słychać o wielkich plajtach, ale wielu przewoźników będzie musiało zostać dofinansowanych przez państwa czy prywatnych akcjonariuszy. Nawet w Ameryce Północnej, która jest prawdziwą gwiazdą i nad kreskę ma wyjść już w tym roku.
Zgodnie z prognozami IATA w tym roku linie lotnicze obsłużą łącznie 83 proc. liczby pasażerów sprzed pandemii, a do tamtych poziomów wrócą w roku 2023 lub 2024. Odrodzenie awiacji jest napędzane przez znoszenie restrykcji pandemicznych, niskie bezrobocie oraz zgromadzone oszczędności.