- Każde ustępstwo ze strony Air France-KLM powinno być powiązane z reformami, które wyeliminują korzyści pozwalające przewoźnikom niskokosztowym na zakłócanie rynku - mówił w Bloomberg TV francuski minister transportu, Jean-Baptiste Djebbari . Tymczasem unijni regulatorzy ryku domagają się oddania działek czasowych startów i lądowania w zamian za zgodę na wypłacenie pomocy publicznej dla Air France-KLM. Zdaniem rządu francuskiego taka sytuacja znacznie pogorszyłaby kondycję Air France, która i tak ma kłopoty. Francja uważa , że Air France jest „dobrem narodowym” i należy do strategicznych aktywów o które trzeba szczególnie dbać.
W Brukseli myśli się jednak inaczej. Komisarz UE, Margrethe Vestager przypomina, że Lufthansa otrzymała zgodę na dostęp do publicznych pieniędzy dopiero po tym, jak zgodziła się na oddanie slotów we Frankfurcie i Monachium i teraz niemiecki przewoźnik jest punktem odniesienia w kolejnych przypadkach wniosków o pomoc publiczną. Przy tym, z powodu gospodarczej zapaści wywołanej przez pandemię COVID-19 Margrethe Vestager i tak już złagodziła warunki wsparcia dla przedsiębiorstw. Zdaniem Djebbariego przypadek Lufthansy nie powinien być punktem odniesienia i liczy się nie tylko uczciwa konkurencja, ale i realia socjalne. Nie zgodził się jednak podać o jakich pieniądzach dla Air France jest teraz mowa,ujawnił jedynie, że są to „miliardy w ciągu następnych 2-3 lat”.
Tymczasem na Paris Orly Air France posiada połowę wszystkich działek czasowych i chce je wykorzystać na rejsy swojej linii niskokosztowej Transavia . Od dłuższego czasu wielką ochotę na rozwój na tym lotnisku mają EasyJet i Wizz Air, nie mówiąc o Ryanairze, który we Francji nie ma specjalnego szczęścia. Ostatecznie UE ma zdecydować w przyszłym tygodniu o tym co AF będą musiały oddać w zamian za kolejną rundę pomocy.
Zdaniem francuskiego ministra pandemia COVID-19 jest najlepszą okazją, aby wprowadzić regulacje na unijnym rynku lotniczym, bo jak na razie nikt nie bierze pod uwagę aspektów socjalnych. - I dlatego linie low-costowe mogą bardzo dowolnie traktować regulacje z rynku pracy. Dlatego właśnie mamy linie zatrudniające pracowników na zasadzie umów biznesowych, więc jest im znacznie łatwiej wyjść z kryzysu post-COVID-19. Tymczasem linie narodowe mają swoje obowiązki. To przewoźnicy, tacy jak Air France brali udział w akcjach repatriacyjnych, transportowali sprzęt medyczny , to wszystko przy bardzo ograniczonych przychodach.
Rządy Francji i Holandii mają wspólnie 28 proc. udziałów w Air France-KLM . Rząd w Paryżu wprawdzie przy każdej okazji zapewnia, że nie ma takiego pomysłu, aby znacjonalizować przewoźnika, to jednak nie wyklucza, że ten 14 proc. udział może zostać zwiększony w przypadku wypłaty kolejnej rundy pomocy. Wcześniej AF dostały 7 mld euro.