Reklama
Rozwiń

Prezes gasi nadzieje: boeing 737 MAX szybko nie wystartuje

Nie ma co liczyć na szybki powrót B737 MAX do latania z pasażerami. Prezes Federalnej Agencji Lotnictwa, Stephen Dickson, wcześniej doświadczony pilot linii Delta usiadł na symulatorze lotów. I powiedział, że jest jeszcze dużo do zrobienia.

Aktualizacja: 22.09.2019 08:54 Publikacja: 21.09.2019 16:38

Uziemione Boeingi 737 MAX

Uziemione Boeingi 737 MAX

Foto: AFP

Pojawił się również nowy termin powrotu MAXów. Ma to być pierwszy albo drugi kwartał 2020 roku. Dla przypomnienia: w marcu, w tydzień po katastrofie Ethiopian Airlines Boeing zapewniał, że maszyny będą gotowe do latania nie dalej niż w maju-czerwcu.

Dickson testował obydwa systemy — zwyczajny, ten który jest w B737. Najpierw powiedział, że prowadzenie tej maszyny jest wielką przyjemnością. Kiedy jednak przesiadł się na drugi, w którym system MCAS uporczywie ściągał nos maszyny w dół, nie chciał komentować swoich doświadczeń. Powiedział jedynie, że kierowana przez niego agencja nie ma jakiegokolwiek harmonogramu przywrócenia MAXów do latania z pasażerami i certyfikacji owania w ogóle.

FAA nie ma co jeszcze certyfikować, ponieważ Boeing nie dostarczył listy zmian wprowadzonych do oprogramowania. — Widziałem tylko notatki, ale trzeba w nie włożyć jeszcze wiele pracy — powiedział „Seattle Times" Dickson. Nie chciał jednak sprecyzować, czego mu w nich brakowało.

Czytaj także: Boeing walczy o MAXy. Chce jak najszybciej wznowić loty

Stephen Dickson, szef Federalnej Agencji Lotnictwa

Stephen Dickson, szef Federalnej Agencji Lotnictwa

Foto: Bloomberg

Stephen Dickson ma w tej chwili dwa zadania. Jako nowy szef amerykańskiego regulatora ruchu lotniczego musi przywrócić zaufanie do FAA, które zostało mocno osłabione przez zbytnie zawierzenie Boeingowi. Chodzi zwłaszcza o to, że FAA nie brała udziały w certyfikowaniu głównego systemu kontroli lotu MCAS w roku 2017. A jak się potem okazało dwukrotnie właśnie ten system, który po raz pierwszy został zastosowany w B737 MAX, okazał się przyczyną dwóch katastrof: samolotu Lion Aira 29 października 2018 roku i Ethiopian Airlines 10 marca 2019 roku. Łącznie w obu katastrofach zginęło 346 osób.

Teraz szef FAA zapewnił, że jest gotowy polecieć MAXem, a nie tylko usiąść w symulatorze, zanim jeszcze maszyna zostanie oficjalnie dopuszczona do latania. Jednocześnie jednak nie wspomniał ani słowem o jakichkolwiek zmianach podejścia agencji do certyfikowania samolotów. Jego zdaniem ważne jest jednak, aby to FAA dokonywała oceny, ponieważ w ten sposób będzie ona rzeczywistym regulatorem, który może podzielić się informacjami.

Dodał jednak, że ostateczną decyzję o zmianach w procesie certyfikacji podejmie parlamentarna Komisja Transportu, oraz inne organizacje, w tym zagraniczni regulatorzy, zanim FAA zabierze się do certyfikowania maszyny.

Taki proces znacznie wydłuży proces przywracania MAXów do normalnych operacji. Zdaniem prezesa Ryanaira, Michaela O'Leary MAXy wrócą najwcześniej w lutym-marcu. Z kolei analitycy w USA sądzą, że FAA pozwoli na loty z pasażerami pod koniec 2019, a np. europejskiej EASA zajmie to o około trzy miesiące dłużej i wcale nie jest wykluczone, że będzie się ona domagała dodatkowych zmian. Podobnie mają postąpić agencje w Kanadzie i Indiach.

Dla przewoźników i Boeinga to fatalne prognozy. Linie nie będą miały we flocie oszczędnych samolotów, a Boeing nie będzie mógł przyspieszyć produkowania tych maszyn do 57 sztuk miesięcznie. Na razie produkcja zwolniła z 52 do 42 MAXów miesięcznie, dla których zresztą i tak coraz trudniej jest znaleźć miejsce do parkowania.

Transport
Atak hakerski na Japan Airlines. „Bez wpływu na bezpieczeństwo lotów”
Transport
Krym zalany mazutem po katastrofie starych tankowców Putina
Transport
PKP Cargo powoli reguluje zobowiązania wobec pracowników
Transport
Nazwa Lotnisko Chopina zostanie. Tylko będzie w Baranowie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Transport
Sabotaż na Bałtyku. Chiński statek opuścił cieśninę Kattegat po międzynarodowej inspekcji
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku